środa, 27 lutego 2013

Rozdział 12


  • [...] Bronisz jej?
  • Nie, próbuję cię uspokoić. - powiedział spokojnie
  • Tak! Posuwając Sophie?
  • Teraz to przegiąłeś! - syknął podchodząc do wściekłego Hiszpana
  • Przestańcie! - krzyknęłam – Sergio zostaw go! Mesut! - weszłam między piłkarzy, Mesut miał rozwaloną brew, a Ramosowi z nosa leciała krew. - normalny jesteś? - krzyknęłam do Hiszpana
  • JA!?
  • Do reszty cię pojebało!?
  • MNIE?!
  • A kogo?!
  • Wolę być pojebanym dupkiem, a nie tak jak ty!
  • No powiedz! - krzyknęłam – wykrztuś to z siebie!
  • Jesteś zwykłą dziwką!
  • Nie wierze. - mruknęłam
  • W co? W to, że jesteś dziwką?! W to, że wiążesz się z gościem, który chciał cię zgwałcić?!Ale teraz mając męża!
  • ZAMKNIJ SIĘ!
  • Bo co? Bo stwierdzam fakty?! Puszczasz się! Zdradzasz męża!
  • Nie mam męża – powiedziałam i wprowadziłam Niemca do domu....

Sergio
  • Jak to nie ma męża? - zapytał sam siebie
  • Sophie uciekła – usłyszał głos przyjaciela za sobą.
  • Jak to uciekła?
  • Normalnie, ślubu nie było.
  • Jaki ja jestem głupi!
  • Nie zaprzeczę.
  • Sophie! - krzyknął waląc do drzwi – Otwieraj!
  • Uspokój się! - krzyknęłam przez uchylone okno
  • Otwórz!
  • Daj mi spokój!
  • SOPHIE PRZEPRASZAM!
  • Sergio, proszę jedź do domu.
  • WYBACZ MI! - klęknął pod drzwiami
  • Wstawaj!
  • BŁAGAM! SOPHIE! MALEŃKA OTWÓRZ!
  • Wstawaj!
  • BŁAGAM WYBACZ MI!
  • Nie, nie teraz!
  • Proszę!
  • Jedź do siebie! - zamknęłam okno
  • Kocham cię – wyszeptał ledwo słyszalnie
    Sophie
  • Pokaż, trzeba to opatrzyć.
  • Nic mi nie będzie. - zlekceważyłam te słowa i przyłożyłam nasączony wacik do rany.
  • Trochę poszczypie, ale ta maść ci pomoże. Nic ci nie zrobił?
  • Nie, jest w porządku. Nie przejmuj się Sergio, jest porywczy. W końcu to Hiszpan.
  • Ale przegiął – mruknęłam
  • ma temperament.
  • To go nie usprawiedliwia, by twierdzić że jestem dziwką i sypiam z połową Realu.
  • Wybaczysz mu?
  • A ty wybaczyłbyś komuś kogo kochasz? - zapytałam z łzami
  • Byłoby mi ciężko, ale tak. Wybaczyłbym. A ty co zrobisz?
  • Nie wiem Mesut. To trudne. W prawdzie to tylko słowa, ale one bolą najbardziej.
  • Daj mu szansę.
  • Chcę, ale nie potrafię.
  • Dlaczego?
  • Bo się boje! - krzyknęłam
  • Sergio? - zdziwił się
  • Nie, boję się, że znów ktoś mnie skrzywdzi.
  • Wilk nie zrobi ci krzywdy. Prędzej zrobi ją temu, kto będzie próbował zrobić ją tobie. - posłał mi nieśmiały uśmiech.
  • To już wiem, ale nie chodzi o krzywdę fizyczną, chociaż tego też się boję.
  • Ktoś cię skrzywdził? - zapytał cicho
  • Jurij. on...on chciał mnie zgwałcić.
  • To o to chodziło Wilkowi.
  • Tak, miało to miejsce kilka lat temu.
  • Przepraszam, nie wiedziałem.
  • Nie przepraszaj. Prócz ciebie i Sergio, wiedzą tylko Iker i Rockersi. Nawet mój tata o tym nie wie.
  • A ja nie wiem co powiedzieć. Czy lepiej to przemilczeć.
  • Nic nie mów. Nie warto wspominać takich rzeczy.
  • Masz rację. Najlepiej wspominać tylko te pozytywne chwile. Będę się zbierać. Trzymaj się Sophie. - wstał z kanapy i ubrał kurtkę
  • a ty nie puszczaj. - drugi raz tego wieczora przytuliłam Niemca, tym razem na pożegnanie. Poszłam na górę, zdjęłam sukienkę, wzięłam długą kąpiel. W końcu po takim dniu zasłużyłam na nią w 100%.
    Sergio
     
  • Mesut....Mesut – szepnął
  • Ramos? Co jest? Jeżeli chcesz mi jeszcze raz przyłożyć, to gwarantuje ci tak samo mocno.
  • Nieee, sorry za tamto.
  • Powiedzmy, że zapomniałem. To w takim razie o co chodzi?
  • Co z Sophie?
  • Jak to co?
  • No był zła?
  • Tak jakby. Bardziej była zawiedziona.
  • Mówiła coś jeszcze? - dopytywał
  • nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale chyba boi się, że zrobisz jej krzywdę.
  • Chyba lepiej będzie jak zniknę z jej życia. Dzięki stary. Do jutra. - mruknął wsiadł do auta i odjechał.
    Sophie
    Rano obudziłam się z bólem głowy. To z pewnością dlatego, że zanim zasnęłam przepłakałam większość nocy. Zwlekłam się z łóżka, wzięłam zimny prysznic, ubrałam się w dres i zeszłam na dół. W apteczce znalazłam jakieś tabletki przeciwbólowe, zażyłam dwie. Następnie zrobiłam kawę, nakarmiłam psa. Zarzuciłam dużą bluzę, na głowę zaciągnęłam kaptur i wyszłam z Dosem. Spacerowaliśmy przeszło dwie godziny. Gdy wróciłam przed drzwiami czekał na mnie ogromny bukiet słoneczników z liścikiem.
    Kochana Sophie.

      Wiem, że źle postąpiłem, niestety nie potrafię cofnąć czasu. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Zdaje sobie sprawę z tego, że zachowałem się jak ostatni kretyn.
    Nie mam usprawiedliwienia na moją wczorajsza postawę, ale wiedz, że nie mówiłem tego szczerze. Moje słowa były kierowane zazdrością ....

    Moje dotychczasowe beztroskie życie uległo nagłej zmianie...
    Od pewnego czasu, chodzę zapatrzony, zamyślony, nieobecny...
    Pewnie pomyślisz sobie, że zwariowałem, że kłamię. Nie. Nie kłamię jestem całkowicie poważny.  To dlatego, że...Nie potrafię odgonić od siebie myśli, o tym jak bardzo cię zraniłem, zawiodłem. Zraniłem osobę, na której mi zależało. Chcę byś wiedziała, że jesteś jedyna i niepowtarzalna. Jesteś wspaniałą kobietą, na którą nie zasługuję. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy mi wybaczysz, bo ubolewam nad tym co powiedziałem.
  • Doskonale wiem, że zwykłe 'przepraszam' nie wystarczy. Zdaję sobie sprawę, że boli cię to zwłaszcza, że mi zaufałaś i powierzyłaś tajemnice, dlatego będzie lepiej jak zniknę z twego życia. Rozumiem, że to koniec.

      Dziękuję ci, za te wszystkie spędzone chwile, te dobre i te troszeczkę gorsze.
    Dziękuję ci Sophie, dziękuje za to, że byłaś. Nie chcę wspominać twych łez, chcę wspominać twój uśmiech...

    Sergio Ramos Garcia”
  • Czytałam to po raz setny i po raz setny płakałam. Moje chlipanie było słychać w całym domu, jak nie dzielnicy. Do wieczora siedziałam na kanapie wśród chusteczek nie zmieniając pozycji. Poszłam do kuchni, wzięłam butelkę wina, otworzyłam i wypiłam oglądając jakieś romansidło. Nim skończył się film na stole stały trzy butelki i druga cała masa chusteczek. Nie miałam siły by wstać, pójść do sypialni, więc zasnęłam na kanapie. Rano obudził mnie potworny ból głowy. Jakimś cudem doczłapałam się do kuchni, znalazłam tabletki. Nie mając na nic chęci i siły, położyłam się spać. Próbowałam zasnąć, lecz nic z tego nie wychodziło. Wstałam, wzięłam prysznic. Chłodny strumień wody mnie pobudził. Ubrałam się w luźne ciuchy. Zeszłam na dół, Dosa wypuściłam do ogrodu. Była 6 rano. Miasto dopiero budzi się do życia, a ja zaczynam sprzątać salon. Po kilku godzinach odsuwania mebli, mycia okien, zmieniania zasłon, czyszczenia każdego zakamarka po pięć razy; odpoczęłam. Nie trwało to długo, gdyż znów zbierało mi się na płacz. Jedyną odskocznią jest sprzątanie. Sprzątałam do późnego wieczora. Zmęczona oglądałam jakiś program, jedząc lody czekoladowe i pijąc wino. Przełączyłam na kolejny kanał. Mecz. Pokazują zawodników w tunelu, poznałam kilka znajomych twarzy. Kamery przeniosły się na ławki rezerwowych. Siedział tam trener i reszta sztabu, następnie trybuny. Szalejący kibice...pokazali jego twarz. Nie uśmiechał się. Był poważny, lekko zmarszczone brwi świadczyły o tym, że nad czymś się zastanawiał. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Znikł mi z oczu. Pokazali wychodzących piłkarzy. Wszyscy byli skupieni. Nie mogłam oglądać, przełączyłam na jakiś film. Oglądałam, ale zupełnie nie wiedziałam o co chodzi, po mojej głowie krążył piłkarz i nie mogłam go z niej wyrzucić, ale w końcu sam napisał, że to koniec. Trudno, mam nadzieję że kiedyś mi przejdzie, przecież nie bez powodu się mówi „czas leczy rany”. Ponownie przełączyłam na kanał sportowy, mając nadzieję, że znów go zobaczę. Niestety napotkałam się na reklamy. Zastanawiałam się co zrobić. Zamówiłam taksówkę, szybko się przebrałam i pojechałam pod stadion. Czekałam i czekałam. Kibice zaczęli opuszczać stadion. Krzyki i piski oznaczały pojawienie się piłkarzy. Widziałam Mesuta, Ikera, Cristiano, Karima, a Sergio nie. Tłum się rozchodził, wtedy pojawił się Sergio. Wzięłam głęboki wdech, policzyłam do 10 i ruszyłam w stronę piłkarza. Zauważył mnie gdyż również szedł w moją stronę. Dzieliło nas kilka metrów.
  • Sergio! - usłyszałam krzyk – Sergio! - odwróciliśmy się, w jego stronę podążała średniego wzrostu brunetka.
  • Sophie, to nie tak jak myślisz.
  • A jak?
  • Ona ni.... - nie odpowiedział, bo ów brunetka zatopiła się w jego ustach, po policzkach popłynęły mi łzy. Odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie.
  • SOPHIE! SOPHIE! - krzyczał za mną, próbując dogonić. Biegłam jak najszybciej się da, włożyłam w to wszystkie siły. Odwróciłam się, nie było go za mną. Zatrzymałam się wpadając na kogoś.
  • Przepraszam – wyszeptałam
  • Hej, co jest? Wyglądasz jakbyś zwiała facetowi.
  • W gruncie rzeczy to tak jest.
  • Chodź – pociągnął mnie za rękę, usiadłyśmy w jakimś dziwnym barze. Nigdy tu nie byłam.
  • Zapal, ulży ci. - podała mi dziwnie wyglądającego papierosa
  • co to?
  • Skręt. THC. Chyba, że wolisz to – pokazała mi dwie torebki. W jednej były tabletki, w drugiej biały proszek.
  • Nie dzięki.
  • No weź, przejdzie ci.
  • Na prawdę. Podaruję sobie.
  • To może się napijemy?
  • Niech będzie. - pokazała barmanowi dwa palce, po chwili przed nami pojawiły się dwa kieliszki pełne przezroczystej cieczy.
  • Do dna – uśmiechnęła się
  • do dna. - odpowiedziałam, opróżniłam kieliszek za pierwszym razem.
  • Jestem Ana – podała mi dłoń
  • Sophie. Miło mi cię poznać.
  • Lepiej? - wskazała na kieliszek
  • no, tak nie do końca. - mruknęła. Zamówiła drugą kolejkę, trzecią, ósmą, piętnasta. Ledwo siedziałam na tym stołku. Ma mroczyłam coś o Sergio. Ana wyglądała jakby praktycznie nic nie piła.
  • To co zajarasz?
  • Nieee – mruknęłam
  • Dlaczego?
  • Tatko będzie zły.
  • Skoro tak, machnę się za nas dwie. - mruknęła i zapaliła skręta. Następnie opróżniłyszli kieliszki.
  • Myślałaś, że mi uciekniesz?




Para pam pam pam

I kto się w tym barze pojawi? Tak serio, to sama tego nie wiem...
mam już pewną wizję, na resztę opowiadania, bo tak naprawdę zbliżamy się do końca. Nie wiem czy 5 czy trochę więcej rozdziałów. ZZobaczymy jak to się potoczy.
widzimy się za tydzień:))




31 komentarzy:

  1. Nie no, przerwać w takim momencie, nie wytrzymam! Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja się popłakałam, jeeejć. Nie dość, że napisał jej, że to koniec to jeszcze ta dziewczyna... matko, myślałam, że kiedy spotkają się pod Bernabeu,Ramos powie, że kocha, a tu spieprzyło się wszystko... Ale dziękuję za emocje ♥
    Tylko, że stanowczo za krótko :((( A kolejna środa jest tak daaaaaleko! ;<
    A do do Dwayna to naprawdę podziwiam go za odwagę, nie stał bezczynnie, a ratował dziewczynę mimo, że przepłacił zdrowiem. Naprawdę wielki szacunek, Ciebie też podziwiam, że od razu poleciałaś do niego bez wzgledu na kilometry, wspaniała z Ciebie przyjaciółka, powinno być więcej takich ludzi jak Ty (;
    A czyta Twoje opowiadanie :D?

    Ciekawa jestem jak wszystko dalej się potoczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. {{->piszę pod Twoim komentarzem,bo chciałam tak jakby się dołączyć do tego co napisałaś..->:}}
      !To jest PORAŻKA!!! Ostatnie pytanie!
      Przypuszczam, że to JURIJ!!!!!!! A to się = kłopoty i to wszystko od początku..!:( upiła się, więc pewnie nie będzie miał problemu, żeby ją stamtąd 'zabrać'!!!!!:(( Mam nadzieję jednak,że to nie był on, tylko Sergio..ale szczerze..to wątpie:( i że gdzieś tam będzie SERGIO czy KTOKOLWIEK INNY i ją uratują.. Ja to tak przeżywam, jakby to mi się działo, przyjaciółce, koleżance czy jakiejkolwiek bliskiej mi dziewczynie! Ale ten list...popłakałam się jak Edziaa.a . Ja myślałam, że oni pod tym stadionem wyznają sobie miłość, wyjaśnią między sobą i będzie wszystko wracać do porządku, a tu jakaś dziewczyna-.- właśnie! jestem baardzo ciekawa KTO TO BYŁ?!?! Ja nie chcę, żeby to wszystko było tak inaczej, tak niefajnie :(( z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na następną środę, która jest taaaak daleko!:(( ale musimy wytrzymać:)) dziękuję za tak wspaniały rozdział i ogółem, nie raz Ci to pisałam, jesteś cudowna! <3 :)) Dość dawno mnie tu nie było, nie komentowałam i przepraszam Cię za to!:c ale czytam, czytam co środę i jestem na bierząco!;)) :**

      Usuń
    2. I mam nadzieję, że zacznie się naprawiać, chociaż nie wiem jak Sergio się wytłumaczy z tej sytuacji..jeżeli w ogóle będzie miał taki zamiar, ale myślę, że tym razem nie odpuści, że zawalczy o ukochaną, ale.. nie wiem, zobaczymy jak to wszystko się potoczy! :)) przepraszam, że tak piiiszę i piszę, dość sporo O.o ale takie emocje są we mnie,żeeee... i teraz przez Ciebie nie usnę :D! serio..;D czeeekam! ;]
      buziaki ;* :)

      Usuń
  3. To skończyło się aż na transfuzji O.o? Aaa widzisz, siła przekonywania, Benz chyba nie jest asertywny skoro słucha się Stacha, ale to akurat wychodzi mu na dobre :D
    Ooo masz napisany? Nie pogniewałabym się, gdyby był jakiś mały bonusik przed kolejną środą ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. a wybierasz między kim, a kim ^^?
    Dlatego właśnie dla mnie jesteś super mega przyjaciółką-bohaterką *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, prawie się popłakałam jak czytałam list Ramosa a uwierz że mnie raczej trudno wzruszyć;D Rozdział jak zawsze genialny. Myślałam że jak się spotkają to się dogadają a tu wyskakuje jakaś dziewczyna i rzuca się na Ramosa;D Mam nadzieje że się pogodzą.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten list był taki wzruszający. Co to w ogóle za dziewczyna? I kto przyszedł do baru? Jestem strasznie ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, nie no Sergio to taki buc... Co jak co, ale spieprzyć wszystko tak równo i jeszcze na koniec się przelizać z jakąś babą, grom wie skąd.
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na coś nowego. Może Cię zainteresuje :) http://in-love-with-madrid.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. dobraaa... nie ogarniam Sergio.
    Jeżeli di baru wszedł on, jestem skłonna wybaczyć. Jeśli to jurij to idę się wieszać, amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziewiątka, na zraniona-za-mlodu.blogspot.com
      :d

      Usuń
  10. Przeczytałam przed chwilą wszystkie notki:) Świetny blog, świetny rozdział na prawdę. Wiesz nie chciałabym żeby tak szybko to się skończyło bo wciągnęłaś mnie w tą historię :)

    Zapraszam do mnie http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na rozdział 6: http://paryskie-pragnienie.blogspot.com/ : )

    OdpowiedzUsuń
  12. co ten Sergio wyprawia ??? nie ogarniam go , na początku sam ją obraża potem pisze ,że to koniec nie no, i ta scena po meczu !! ja byłam pewna ,że sobie miłość wyznają i się pogodzą ! jak mogłaś przerwać w takim momencie ??? nie chcę tam Juriego ! A może to Sergio ?

    czekam na następny niecierpliwie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. ejejejejejejejje!!! czy to Jurij pojawił się na końcu?! O: bo już nie wiem czy mam omamy, czy nie! O: a to był szok! O:
    ale teraz koniec mojego szoku c: gdyż kolejny raz, moje małe Mesuciątko zabłysnęło pięknym blaskiem! a Sergio dostał zasłużoną karę :c tylko że ta kara godzi też w Sophie :c a to już nie jest fajne... bo dziewczyna topi łzy w kieliszkach, a to nie jest dobre podejście do życia. musi się wziąć w garść i przestać budować sobie przeszkody na drodze do szczęścia. ma przecież przyjaciół którzy są w stanie oddać za nią swoje życie :3
    co do tajemniczej kobiety, to wydaje mi się że Sergio nie będzie miał na to zbytniego wpływu i jej pojawienie nie będzie od niego zależne. koleżka za bardzo kocha Soph c:
    wyczekuję kolejnego rozdziału, gdyż tylko dzięki niemu dowiem się czy moje domysły są słuszne :3 a 12 szczerze gratuluję c:
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    NORMALITY chapter 15.

    OdpowiedzUsuń
  14. co to za laska, która tak rzuciła się na Sergio? Co do końcówki - czyżby, znowu, pojawił się Jurij?! Błagam, niech to nie będzie on :(
    ps. nowy rozdział, zapraszam ;) http://revierderby-in-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. A już myślałam, że pod stadionem wytłumaczą sobie kilka spraw prosto w oczy i będzie szczęśliwe zakończenie odcinka, a tu bam! No co to za brunetka?!
    I znowu końcówka mnie zaciekawiła! Dodawaj szybko następny ;p
    http://www.yeux-magnifiques.blogspot.com/ zapraszam na rozdział 4 ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. haha no słyszałam o Mr. Benzie i lekko przekroczonej prędkości :D
    I dzięki za fragment ^^ Ja tu się spodziewałam TROSZKĘ więcej niż mi wysłałaś, ale nie będę gardzić i powiem, że jestem jeszcze bardziej przerażona, niż po przeczytaniu dwunastki :D Ale się będzie działo :D
    Ale o co chodzi z 7 czy 10? O.o

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam, że dopiero teraz czytam i komentuję, wcześniej miałam urwanie głowy i ledwo coś u siebie naskrobałam. :)
    Jejku jakie to skomplikowane... Sergio, ale namieszał. Mówi, co mu ślina na język przyniesie, nie znając prawdy... I jeszcze to ich spotkanie na ulicy... Ciekawi mnie to, czy to opowiadanie skończy się happy endem.
    Czyżbu Jurij się pojawił na końcu? Oby nie.

    Zapraszam na nowy rozdział na: http://two-worlds-one-love.blogspot.com :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie chcialam spytac przy okazji,ze napisalas komentarz,mam okazje jakos do Cb napisac,wiec,czemu masz kilka blogow,nawet na niektorych po kilka rozdzialow i dalej nie piszesz? Np. "So cold", czemu nie dodajesz
      rozdzialow?.? Bo widze,ze zalozylas kolejnego bloga a tamte? Przerwiesz pisanie tamtych czy jeszcze cos planujesz...?

      Usuń
  18. Nowy odcinek na http://listentoyourheartx3.blog.pl/
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 8 : )

    OdpowiedzUsuń
  20. a co będziesz pisała o 7 albo 10 jak mogę wiedzieć :D?
    Wtedy pomogę wybrać :D!

    OdpowiedzUsuń
  21. szczerze mówiąc spodziewałam się innego końca tego rozdziału, ale jest dobrze. może i byłoby lepiej, jakby to się skończyło bardziej pomyślnie dla Sophie i Sergio, ale coś się dzieje. i szczerze mówiac totalnie mnie zaskoczyłaś rozwojem akcji. czekam na następny rozdział, a fakt, że to już tylko 3 dni, to baaardzo się cieszę. i czekam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ramooos idioto! Czemu tak powiedziałeś?? Ten list był piękny, wzruszający, ale ta brunetka przed Santiago Bernabeu zepsuła cały romantyzm i sprawiła, ze te wszystkie słowa były nie szczere.. zapewne jest na to jakieś logiczne wytłumaczenie. Mam nadzieję, ze ta laska to nie Pilar bo jej szczerze nie cierpie bleh bleh. a w barze, żeby chociaż jej Jurij nie dorwał bo juz tym razem nie da jej uciec ze ślubnego kobierca jak przypuszcza. Mam nadzieje, ze Ramos i Sophie wytłumaczą sobie wszystko. Szkoda, ze za kilka rozdziałów planujesz zakończyć bloga ;( Ja chce więcej ;( Ale to twoja decyzja. pozdrawiam :*
    male-jest-wredne.blogspot.com ----> Zapraszam na rozdział 16 :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Serdecznie zapraszam do mnie na 8 rozdział!
    http://manutdlov.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. http://paryskie-pragnienie.blogspot.com/ Zapraszam na ostatni.

    OdpowiedzUsuń
  25. JAKI TO JEST ZAJEBISTO-SMUTNY ROZDZIAŁ! Jak czytałam ten list Ramosa to po prostu miałam łzy w oczach....GENIALNY ROZDZIAŁ I GENIALNY MESUT <3
    wpadaj do mnie na sergio-y-dominika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. AAAAAAAAAAAAAA NO CHYBA NIE! NO CHYBA GO POGIĘŁO! NIE NO BEZ JAJ! JA NIE WYTRZYMAM DO ŚRODY, ROZUMIESZ !? NO JAK ON MÓGŁ JEJ TO ZROBIĆ?! nie no, szlak mnie trafił -.-

    OdpowiedzUsuń
  27. Serdecznie zapraszam do siebie na dziewiątkę :)
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.