środa, 6 marca 2013

Rozdział 13


  • Jestem Ana – podała mi dłoń
  • Sophie. Miło mi cię poznać.
  • Lepiej? - wskazała na kieliszek
  • no, tak nie do końca. - mruknęła. Zamówiła drugą kolejkę, trzecią, ósmą, piętnasta. Ledwo siedziałam na tym stołku. Ma mroczyłam coś o Sergio. Ana wyglądała jakby praktycznie nic nie piła.
  • To co zajarasz?
  • Nieee – mruknęłam
  • Dlaczego?
  • Tatko będzie zły.
  • Skoro tak, machnę się za nas dwie. - mruknęła i zapaliła skręta. Następnie opróżniłyszli kieliszki.
  • Myślałaś, że mi uciekniesz?
  • Co tu robisz? - wybełkotałam
  • przyszedłem po ciebie.
  • Po co?
  • Po to, żebyś nie robiła głupstw.
  • Nie jestem twoją własnością!
  • Chodź.
  • Nieee
  • Sophie, proszę.
  • Wal się. Leć do swojej dziuni, a dziwkę taką jak ja zostaw w spokoju.
  • Sophie jesteś pijana.
  • Jestem. A ciebie gówno to powinno obchodzić.
  • Martwię się o ciebie.
  • To przestań. - burknęłam próbując ustać na nogach. Gdyby nie Hiszpan, to z pewnością bym się przewróciła.
  • Chodź Sophie.
  • A przytulisz mnie?
  • Nawet pocałuję.
  • W takim razie, idę – w prawdzie to zostałam wyprowadzona przez piłkarza
  • co ty z sobą robisz? Śmierdzisz wódką na kilometr.
  • To peeerfuum, toroszkę za mocno się psiiiknęłam.
  • Tak, tak. oczywiście
  • Ty mnie do tego zmuszasz. Jak ci się nie podoba, to mnie zostaw.
  • Nie zostawię cię w takim stanie. - zaprowadził mnie do mieszkania, prawie że sam wykąpał, położył do łóżka, podał mi jakieś leki, popiłam wodą i momentalnie zasnęłam.
    Z perspektywy Sergio
  • Sophie! Sophie! - krzyczałem za dziewczyną, bardzo szybko biegła, nie mogłem jej dogonić. Skręciła w ulicę, gdzie nikt nie jest bezpieczny. Wchodziłem do każdego baru, w każdy zakamarek. Dilerzy, menele, prostytutki, wszyscy prócz jej. Został jeden bar, oby tam była. W powietrzu unosił się dym papierosów, jointów, smród alkoholu. W kącie prostytutka obsługiwała klienta. Zauważyłem moją Sophie przy barze, ledwo siedziała. Rozmawiała z jakąś dziewczyną. Próbowałem zabrać ją do domu, musiałem ją dość długo namawiać, by się w końcu zgodziła. Szliśmy pieszo, świeże powietrze ją pobudziło, ale nadal była w amoku. Zaniosłem do łazienki, gdzie wzięła chłodną kąpiel. Położyłem do łóżka, wzięła leki i natychmiast zasnęła. Usiadłem na fotelu, by czuwać przy niej resztę nocy. Podniosła się i mruknęła moje imię, poprosiła bym ją przytulił. Zrobiłem to o co zostałem poproszony, tylko nie wiem czy zrobiła to, bo była pod wpływem alkoholu, czy zrobiła to, bo naprawdę tego chciała. Położyłem się obok, wtuliła się mi w ramię, pocałowałem czoło i zasnęła. Czemu musi być to takie trudne? Chyba nigdy nie będziemy razem. Muszę się z tym pogodzić, ułożyć sobie życie od nowa, bez Sophie...
    Sophie
    Obudziłam się gdy zegar wskazywał 16. na szafce nocnej znajdowały się dwie tabletki i szklanka wody z prawie roztopionymi kostkami lodu. Szybko wypiłam zawartość szklanki, w powietrzu unosił się zapach męskich perfum, takich używa Sergio, ale skąd by się tu wziął? Jedyne co pamiętam to bar, Anę i wspólne picie wódki. Nie wiem jak znalazłam się we własnym łóżku, ubrana w koszulkę, mam wilgotne włosy, na razie jest to zagadką. Zeszłam na dół. W kuchni czekało na mnie iście królewskie śniadanie i karteczka
    Zjedz śniadanie, po ostatniej nocy musisz zebrać siły, a po drugie śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia!
    Nie wiem czy pamiętasz co się wydarzyło, to co mówiłaś.
    Dos wyprowadzony i nakarmiony.
    Mam nadzieję, że życie ci się ułoży tak jak tego chcesz, mną się nie przejmuj.
    Spełniaj marzenia, kochaj, po prostu żyj....” - nie podpisał się, ale wiedziałam, że to Sergio. Tylko on mógłby coś takiego napisać. Nie mogę być z facetem, którego kocham, ale skoro on uważa, że tak będzie najlepiej to tak musi być....
    Zjadłam śniadano-obiad. Wykąpałam się i postanowiłam się przejść i wstąpić z odwiedzinami do taty, w końcu od dnia ślubu, nie miałam z nim kontaktu. Może Sergio zahaczę po drodze? Zadzwoniłam do taty.
  • Tak córeczko?
  • Cześć tato. Znajdziesz dla mnie czas? - zapytałam
  • Pewnie, dla ciebie zawsze. Przyjedziesz do mnie?
  • Tak, o której?
  • Jeszcze jestem w firmie, ale za dwie godziny powinienem być w domu. Do zobaczenia.
  • Kocham cię tato. - rozłączyłam się. Jak postanowiłam, poszłam pieszo. Apartament taty znajdował się kilkaset metrów od Bernabeu. Mam nadzieję, że Królewscy nie będą mieli jakiegoś treningu czy czegoś w tym stylu. Wyszłam z domu ubrana w jeansowe rurki, duży miętowy sweter i mantersy. Tak ubrana zmierzałam do centrum miasta.
    W tym samym czasie, obrzeża miasta
  • Jesteśmy szefie. - oznajmił mężczyzna
  • Widzę idioto. - syknął
  • Co to za zadanie? - zapytał drugi
  • mały wypadek. Chodzi o mały wypadek.
  • Dokładniej jaki?
  • Śmiertelny – zaśmiał się parszywie.
    Sophie
    Szłam uliczkami, po godzinie byłam blisko stadionu. Ogarnął mnie duży niepokój, nie bardzo związany z tym, że mogę spotkać Sergio, ale bardziej taki związany z równie bliską mi osobą. Wysłałam tacie SMS-a. Podniosłam głowę i zobaczyłam go. Zobaczyłam go z inną? Nie szli ramię w ramię, jak znajomi, on ją tym ramieniem obejmował! Ją, a nie mnie. Nie zauważył mnie, przeszli przez ulicę, podążyłam za nimi wzrokiem. Po drugiej stronie spotkali się z Candice i Karimem, którzy widząc ich razem byli równie zaszokowani jak ja.
    Sergio
  • Witaj Candice, siema stary.
  • Hej – mruknęli jednocześnie
  • poznajcie Olivię.
  • haaaj! - pisnęła towarzyszka obrońcy
  • Olivio to Karim mój kolega z zespołu i jego...
  • narzeczona – dokończył napastnik
  • jaka narzeczona? - zapytała blondynka
  • nooo, a nie? - zdziwił się
  • jeszcze nie.
  • Ale jak? - dopytywał
  • a masz ustaloną datę ślubu?
  • Jeszcze nie. - stwierdził
  • to jeszcze nie narzeczona.
  • 23 sierpnia 2014. to moja narzeczona Maryse. - przedstawił dziewczynę
  • cześć – przywitała się blondynka – a raczej haaaj. - Francuz przytulił blondynkę i szepnął jej coś na ucho, na co blondynka wstała – idę do łazienki.
  • Idę z tobą – pisnęła brunetka – przypudruję nosek, a ty?
  • Mi się siku chce.
  • To idźcie. Nie śpieszcie się – dodał napastnik
  • dobrze, mój przyszły mężu, z którym ślub wezmę 23 sierpnia 2014 roku. - dziewczyny oddalił się, a piłkarze zostali przy stole.
  • Co ty odwalasz? - syknął Francuz
  • o co ci chodzi?
  • Jaja sobie z jej robisz? Zdajesz sobie sprawę, że ją tym ranisz?
  • Ona też mnie zraniła! - oburzył się
  • czym? Tym, że zwiała sprzed ołtarza? Narażała swoje życie? Poświęcała każdą chwilę tobie? A ty jeszcze wyzwałeś ją od dziwek?
  • Karim, daj spokój.
  • Nie. Ktoś musi cię postawić do pionu. Jeszcze tydzień temu mówiłeś, że ją kochasz, a teraz prowadzasz się z inną?
  • To moja była, wróciliśmy do siebie.
  • Przeginasz. A jak ją spotkasz?
  • Trudno, powiedziałem by ułożyła sobie życie beze mnie.
  • Kochasz ją? - przemilczał – kochasz?!
  • TAK! KOCHAM! JAK CHOLERA KOCHAM! CHCĘ BYĆ TYLKO Z NIĄ! ŻADNEJ INNEJ, TYLKO ONA! - ludzie zaczęli się patzreć w stronę piłkarzy – ROZUMIESZ?
  • To dlaczego jej tego nie powiesz?
  • Nie wiem – mruknął
  • mam pomysł. Spróbuj tak. Wyobraź sobie, że ja to Sophie.
  • Jak?
  • Normalnie. Wyobraź to sobie. I mów do mnie jak do niej.
  • No dobra, spróbuję.
  • To ja jestem Sophie, możesz mi się nawet oświadczyć. - zaśmiał się Francuz
  • muszę ci coś powiedzieć.
  • No to nawijaj, laski zaraz wrócą.
  • Nie, ja już sobie wyobraziłem, że ty to nie ty, a ty to Sophie.
  • A to zmienia postać rzeczy. Jeszcze raz.
  • Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął Hiszpan
  • Tak Sergio? - zamrugał oczami.
  • Wpadło ci coś do oka? No bo Sophie tak nie robi. - oświadczył – Candice tak mruga?
  • Nie, ale nie mam długich włosów, by kręcić je między palcami.
  • No ok. To od początku.
  • Tak Sergio?
  • Kocham cię. Normalnie kocham cię. Ja nie mogę! Powiedziałem to! Wyjdziesz za mnie? No zgódź się! Nie będę cię zmuszać, ale zgódź się, bo wiesz, kocham cię. - uśmiechnął się
  • No właśnie Karim, zgódź się. Będziemy mieszkać w trójkę.
  • A Boston? - zapytał
  • to w czwórkę. Ubierzemy cię pół na pół. Prawą część w suknię lewą w garnitur. Data już ustalona. Ślubu udzieli Elvis albo Vanilla Ice.
  • Bardzo śmieszne – mruknął Francuz – szczególnie ten Vanilla Ice.
  • A ja tam jestem za! - powiedział Hiszpan – ale zamiast Karima, wolę pewną seksową sprinterkę.
  • Też wolę seksowną sprinterkę od żabojada. - zaśmiała się
  • Przecież ja nawet żab nie lubię! - oburzył się
  • Ciii..... - przyłożyła chłopakowi palec do ust - jak twoja mama to usłyszy, to będzie z tobą źle.
  • Chyba jak je zrobi będzie źle z moim żołądkiem. Ostatnio mało Bostona nie zabiła. - oświadczył
  • nie ona tylko ty. Bo ty dałeś mu te żaby. Tylko trochę za szybko zniknęły z talerza, to dostałeś dokładkę. - blondynka zaczęła się śmiać, a piłkarzowi zrzedła mina
  • czemu się śmiejesz? - zapytał Hiszpan
  • bo musiał je zjeść.
  • I co? - dopytywał się
  • nie ważne. - przerwał Francuz
  • pół nocy rozmawiał z osobą po drugiej stronie muszli.
  • Słuchałeś szumu morza?
  • Nie przypominaj. - mruknął
  • biedactwo moje, rumianek z miętą na przemian pił. Sucharki jadł, a wtedy takie dobre ciacho było.
  • Współczuje stary, przegapić ciasto. A gdzie Olivia?
  • Nosek pudruje.
  • Czemu pytasz?
  • Tak jakoś. O już wróciłaś. - zauważył dziewczynę
  • tak. Cieszycie się?
  • Bardzo. - odpowiedzieli.
    Sophie
    Wyszłam z apartamentowca taty, nie zastałam go. Chciałam kupić babeczki w kawiarni na dole. To co, że są tam piłkarze. Nie idę do nich tylko coś kupić. Mimo to, denerwuję się. Pomyślałam o tacie, mój niepokój wzrósł, towarzyszyło temu dziwne uczucie gorąca. Wzięłam głęboki oddech, wychyliłam się zza drzewa, które rosło niedaleko kawiarni, przy stoliku siedzieli Sergio, Candice siedząca Karimowi na kolanach, nigdzie nie było towarzyszki obrońcy. Poprawiłam ubranie i włosy. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Diego. chciałam się zająć rozmową, mając nadzieję, że mnie nie zauważą.
  • Cześć piękna, co jest?
  • Możesz coś dla mnie zrobić?
  • W sensie?
  • Porozmawiaj ze mną.
  • Pewnie, nie ma problemu.
  • To co powiesz ciekawego?
  • Myślałem, że ty masz mi coś ciekawego do powiedzenia.
  • Ach tak, mam. Słyszałam, że w mieście zapowiada się ciekawy koncert.
  • Mówisz o, no właśnie o jakim?
  • O waszym.
  • To my gramy jakiś koncert?
  • Diego proszę, od pół roku napalamy się na Linkin Park.
  • Masz bilety?!
  • Nie krzycz. Tak mam. Cieszysz się
  • pewnie. A gdzie jesteś?
  •  Idę do taty, ale pierw
  • po babeczki, do kawiarni na dole?
  • Zgadza się. - w tym momencie weszłam do kawiarni. Nie patrząc w stronę trójki udałam się do lady. W szybie widziałam odbicie trójki, dołączyła do nich brunetka. Coś opowiadała, Sergio lustrował długą łyżeczkę, Francuz był zainteresowany ręką blondynki, która siedziała obok i uśmiechała się dyplomatycznie. Skończyłam rozmowę z Rockersem, zamówiłam sześć tartinek z truskawkami.
    Sergio
  • I wtedy ja do niej, że to ten aktor, a ona że nie i zaczęłyśmy się tak śmiać, że on się odwrócił .... - przerwała by napić się kawy
  • głowa mnie boli od jej głosu – mruknął blondynce na ucho – chodźmy stąd
  • mnie też, siedź.
  • Kochanie, proszę. Będę ci robić masaż przez następny tydzień.
  • Cii....
  • i wtedy jak on się odwrócił, zaczęłyśmy
  • miesiąc – szepnął Francuz
  • zaczęłyśmy piszczeć, o tak
  • Karim, która godzina? - przerwała nagle blondynka
  • po 18, a co?
  • Po 18? - pisnęła brunetka – jakiś serial przegapię?
  • Nie, muszę za niespełna godzinę być w hotelu. Ten VIP przyjeżdża
  • Teraz ci się przypomniało?
  • No tak, muszę dopilnować, czy na pewno ma zarezerwowane masaże.
  • Masaże? - zdziwił się Hiszpan
  • Ludzie są bardzo wymagający. - posłała uśmiech Hiszpanowi – do zobaczenia
  • Cześć – panowie uścisnęli sobie dłonie i para udała się w stronę wyjścia.
  • Olivia, muszę ci coś powiedzieć.
  • Tak?, Seguś? Bo wiesz, chciałam ci powiedzieć....
  • Nie będziemy razem
  • CO?
  • To był błąd. Nie powinienem cię tu sprowadzać.
  • Czyli się ze mną nie prześpisz?
  • Nie
  • Ale ja chciałam być sławna!
  • Żarujesz sobie?
  • NO NIE! Myślałeś, że po co przyjeżdżałam z Sevilli? CHCIAŁAM BYĆ SŁAWNA!
  • To koniec.
  • I dobrze! Mam cie gdzieś. - syknęła 
    Sophie

    Zapłaciłam, odeszłam od lady, rzuciłam przelotne spojrzenie w stronę stolika, gdzie siedzieli piłkarze z dziewczynami. Tylko, że przy stoliku został Sergio z brunetką. Francuz z dziewczyną udali się do wyjścia, przyśpieszyłam, by się z nimi nie spotkać. Chciałam otworzyć drzwi, ale wyprzedził mnie Francuz.
  • Panie przodem – powiedział
  • Sophie, cześć. - uśmiechnęła się dziewczyna
  • Cześć. Nie zauważyłam was.
  • Nie szkodzi, a ty co tu robisz?
  • Przyszłam kupić kilka tartinek z truskawkami. Mój tata je bardzo lubi.
  • Jeżeli jedziesz do niego, to możemy cię powieźć.
  • Nie, mieszka tu – wskazałam na budynek – nie będę was zatrzymywać, pewnie się śpieszycie
  • nie, masażystę mam dostępnego 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
  • Co to za masażysta? - zapytałam
  • O ten – wskazała głową na piłkarza. Pożegnałam się z parą. Obróciłam się by spojrzeć na nich, szli w stronę parkingu przytuleni. Odwróciłam się i wpadłam na kogoś.
  • Sergio? Przepraszam, nie zauważyłam cię. - mruknęłam
  • Nie szkodzi. Sop... - przerwał mu dźwięk mojego telefonu
  • przepraszam, odbiorę.
  • Pewnie.
  • Słucham? O boże. Co? A-a-ale jak to? Gdzie? Nie to na pewno nie on, nie, nie. To nie on. Jak uspokoić? W którym szpitalu? Zaraz tam będę. - rozłączyłam się i zaczęłam biec przed siebie mając tylko telefon w ręku, zostawiając wszystko piłkarzowi.
  • Czekaj! - ryknął za mną, złapał mnie za rękę – co się stało?
  • Mój tata, on....on miał...w szpitalu....miał....Sergio on może umrzeć. - rozpłakałam się na dobre.
  • W jakim szpitalu?
  • W Cemtro.
  • Chodź zawiozę cię. - wsadził mnie do swojego samochodu, 10 minut później byliśmy na miejscu. - powiesz mi co się stało?
  • Nie wiem dokładnie. Powiedzieli, że miał wypadek samochodowy. Sergio, boję się o niego.
  • Nie bój się będzie dobrze. - podeszliśmy do izby przyjęć
  • dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - zapytała pulchna kobieta
  • przywieźli tu mojego tatę z wypadku samochodowego, nazywa się Rodrigo Gerrera. Jestem jego córką.
  • Jest na trzecim piętrze pokój 22.
  • Dziękuję -rzuciłam i pognałam w stronę pokoju taty. Kiedy tam dotarliśmy, wparowałam do pokoju jak oparzona. Tata był podłączony różnymi kabelkami, chwyciłam go za dłoń, łzy strumieniami płynęły mi po policzkach – tato, proszę, obudź się, tato, nie zostawiaj mnie tu samej, tato, tato proszę, kocham cię – rozległ się ciągły pisk, do sali wbiegli lekarze i pielęgniarki, kazali mi wyjść, przez uchylone drzwi widziałam jak go reanimują, defibrylator, zastrzyki, na ekranie wciąż jest pasek, chwilę później nie słychać już ciągłego dźwięku, personel wychodzi z pomieszczenia. Podchodzi do mnie lekarz.
  • Pani jest...
  • córką. - dokończył piłkarz
  • Pani jest córką pana Gerrery? - zapytał
  • tak – mruknęłam
  • przykro mi, pani ojciec nie żyje. Nie daliśmy rady go uratować. - lekarz odszedł, a ja zsunęłam się zapłakana po ścianie, Sergio pomógł mi wstać i mocno przytulił, płakałam w jego ramionach jak małe dziecko. Nie miałam już nikogo, byłam sama. Tak bardzo potrzebowałam jego uścisku, za wibrował w kieszeni telefon, spojrzałam na wyświetlacz, informacja o dostarczeniu wiadomości do taty:
„ Tatku, już niedługo będziemy razem, kocham cię”



Taaadaaaam....
chyba się tego nie spodziewałyście, zresztą ja też:))
w weekend nadrobię zaległości na waszych blogach,
czytam ale nie zawsze mam czas skomentować -.-
widzimy się za tydzień,
a z okazji dnia kobiet mam dla was mały prezent:

Buziaki od Sergio, który wczoraj strzelił gola (tylko szkoda, że Królewskim)







18 komentarzy:

  1. Maaaatko, ale się zadziało! Nie no mam mentlik w głowie! Po pierwsze beznadziejnie się stało z tą pustą laską, ja nie wiem co temu Ramosowi odwaliło, ale teksty Candice i Benza o np. o machaniu rzęsami itd to mnie rozwalił :D
    Dalej zastanawiam się co będzie z Aną...
    Wiedziałam, że Jurij nie odwali się, ale to, że zabił jej ojca to normalnie, no! no! Nie mam słów!!
    Nie no naprawdę, nie umiem napisać jakiegoś względnego komentarza ;/

    Buziaki Sergio też :D Nie martw się, to nie Twoja wina z tym samobójem, to Varane po prostu nie pomyślał :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja z próbą "wyznania miłości",na Francuzie...genialna!:D a najlepsze było to: "..Tak Sergio-zamrugał oczami. -Wpadło ci coś do oka.-bo Sophie tak nie robi.." no myslalam,ze padne xDDD zaczelam sie smiac na caly dom,a mam niemale mieszkanie :D czytam czytam,rozplakalam sie ze smiechu!:D
    doslownie! Przychodzi moja siostra i sie
    pyta co mi jest,ze 'rże' na caly dom xDD
    Booże! Ale się porobiło! Najpierw ta
    ich rozmawa..z szefem itd..to myslalam, ze ten wypadek,to on bdz chcial,zeby
    Sergio zginal...a tu tata..no porazka.. Ciekawa jestem co zrobi Sophie, z
    Sergiem,bo chyba cos zrobia! Ale
    wazne,zeby byli razem i mysle,ze tak
    bedzie;)) rozstali sie,mieli ulozyc sobie
    zycie bez siebie nawzajem,ale ona teraz bedzie potrzebowala wsparcia i bliskosci:))
    Czekam na nastepny! Z niecierpliwoscia!;) cudowna jestes,buziaki;** ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka cholernie smutna, ciężko się będzie pozbierać Sophie po stracie ojca, ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJU JEJU, ALE SIĘ DZIEJE:) CHOCIAŻ SZCZERZE MÓWIĄC JUŻ NIE WIEM KTÓRĄ AKCJĘ KOMENTOWAĆ... NO, ALE OGÓLNIKOWO- MOIM ZDANIEM QWSZYSTKO FAJNIE, TYLKO TE AKCJE ZA S
    YBKO SIE DZIEJĄ. ALE MNIEJSZA O MOJE ZDANIE:)
    CIEKAWE JAK TO SIĘ WSZYSTKO SKOŃCZY...

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, tego się nie spodziewałam. Sophie teraz czeka trudny okres i mam nadzieję,że Sergio pojdzie po rozum do głowy i nie zawiedzie jej i tym razem, a wręcz przeciwnie, pomoże przetrwać trudny okres ;D
    utworzymy-pelnie.blogspot.com [prolog]
    zraniona-za-mlodu.blogspot.com [ dziesiątka]
    Zapraszaam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo! Dobra ja moze zaczne od poczatku.
    Super ze Sergio ja tam odnalazl i ona zgodzila sie z nim isc. gorzej pozniej. Zeby od razu z jakims durnym plastikiem sie pokazywac? Ja chyba nigdy nie zrozumiem ramosowej filozofi postepowanie xd panie dzieki ci za Benzeme. Amen. Ale to bylo epickie jak wcielal sie w Sophie hahaha. Ona tak nie mroga ... hah padlam. Albo z tym masazysta byle nie sluchac nowej bylej laski Ramosa ktora okazala sie leciec wylacznie na kasa ~,~ ludzie sa rozni.
    No i znowu ten przeklety Jurij !! No normalnie musiala to zrobic.... szkoda Sophie stracila ojca... dobrze ze Sergio sie chociaz nawrocil i pomorze jej przez to przejsc.... lam nadzieje ze do siebie wroca . Ramos wyzna jej swoja milosc i oswiadczy sie i beda mieli gromadke slodkich dzieciaczkow *.* dobra zapedzilam sie troche hah.ale ten ostatni esemes mnie przeraza.... mam nadzieje ze ta rosyjska swinia nic nie zrobi Sophie!!!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. no to mnie nieźle wrobiłaś :3 ładnie to tak? mieszać w głowie i mącić? :3 poczułam się rozwalona psychicznie kiedy okazało się że to jednak nie Jurij zastawił swe sidła na Soph, tylko grzeczny Ramo postanowił wrócić do roli rycerza c: to słodsze niż słodkie c:
    no i jeszcze wyjaśniła się sytuacja tajemniczej laski *o* byłam pewna że nie będzie to długi rozdział w życiu wilczka c: jednak; jak to w życiu bywa :c złe dobrego początki :c niestety... w tym wypadku są one wyjątkowo złe... nie przypuszczałam że Jurij będzie aż tak tak tak tak taaaaaaaaak okrutną postacią :c to gorsze niż gorsze że posunął się do... morderstwa!
    rozdział zwyczajnie kipi od skrajnych emocji! począwszy od prawdziwej miłości, przez nienawiść, zazdrość i pewnego rodzaju obrzydzenie {lasęcją Ramsa}, tak więc nie mogę zrobić niczego innego niż pogratulować świetnie odwalonej roboty :3
    wyczekuję nowostek c:
    ///tymczasem; chciałabym grzecznie zaprosić na nju NORMALITY chapter 16.///

    OdpowiedzUsuń
  8. No to... pięknie... początek taki fajny! Zapowiadało się słodko... to znaczy no Sergio dobrze postąpił, ale potem niespodziewana śmierć ojca Sophie... masakra!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. nie ogarniam Sergio - niby po nią przyszedł , a potem ta cała Olivia
    kompletnie nie spodziewałam się śmierci ojca Sophie , biedaczka :(
    co ona teraz zrobi ,trudno będzie jej się pozbierać ?

    OdpowiedzUsuń
  10. jak dobrze, że Sergio powiedział tej piskliwej dziewczynie, że nic między nimi nie będzie. A Jurij to sku...yn jakich mało. Współczuje Sophie, bo strata ojca na pewno jest dla niej bardzo bolesna, a jak się dowie jeszcze przez kogo to już w ogóle. Pozdrawiam :)
    ps. nowy rozdział, zapraszam ;) http://revierderby-in-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Śmierć ojca? Współczuję dziewczynie. Ale ma Sergio, przynajmniej wydaje mi się, ze będzie z nią w tym trudnym dla niej czasie. Jurij zrobi wszystko żeby zdobyć Sophie i trochę boję się o życie Sergio.
    Olivia.Napiszę tylko, że Ramos jest głupi. ; pp
    Rozmowa z Karimem i udawanie Sophie było najlepsze.; DD

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowość na http://manutdlov.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Benz jako Sophie powalił mnie totalnie;D
    Olivia to porażka kompletna, dobrze że Ramos ją przepędził.
    Współczuje Sophie z powodu śmierci taty. Mam nadzieje, że Sergio się wykaże i będzie ją wspierał.
    Pozdrawiam;))

    OdpowiedzUsuń
  14. całe szczęście, że tak się skończyło to z Olivią -.- :) Najlepsza scena z Karimem jako Sophie ♥ Nie spodziewałam się śmierci taty.. no ale cóż, oby to zbliżyło Sophie i Sergio... Czeekam na środę *-* i zapraszam do mnie na czwóreczkę :3 http://www.kocham-polska-kadre.blogspot.com/2013/03/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  15. male-jest-wredne.blogspot.com ---> Zapraszam na rozdział 17 :D

    OdpowiedzUsuń
  16. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 9 :D

    OdpowiedzUsuń
  17. zraniona-za-mlodu.blogspot.com
    utworzymy-pelnie.blogspot.com
    Zapraszam! :DD

    OdpowiedzUsuń
  18. super czekam na cdn mam nadzieje ze Sergi i Sophie beda w koncu razem :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.