środa, 13 marca 2013

Rozdział 14

Dedykacja
Edzi, by nadal się promiennie uśmiechała; za wene i nie tylko ;))
oraz
Adze, za te wszystkie słowa otuchy i wspaniałe komentarze
Przepraszam, że ten rozdział....


  • Pani jest...
  • córką. - dokończył piłkarz
  • Pani jest córką pana Gerrery? - zapytał
  • tak – mruknęłam
  • przykro mi, pani ojciec nie żyje. Nie daliśmy rady go uratować. - lekarz odszedł, a ja zsunęłam się zapłakana po ścianie, Sergio pomógł mi wstać i mocno przytulił, płakałam w jego ramionach jak małe dziecko. Nie miałam już nikogo, byłam sama. Tak bardzo potrzebowałam jego uścisku, za wibrował w kieszeni telefon, spojrzałam na wyświetlacz, informacja o dostarczeniu wiadomości do taty. „ Tatku, już niedługo będziemy razem, kocham cię” ...
  • Płacz, pomoże ci to. - głaskał mnie po głowie.
  • Zostaw mnie. - syknęłam i weszłam do sali. Tata był przykryty białym prześcieradłem, nie był podłączony do aparatury, odsłoniłam taty twarz, wyglądał jakby spał. Pocałowałam tatę w policzek i wyszłam z sali. Sergio rozmawiał z lekarzem, wyszłam ze szpitala, szłam przed siebie, miałam wszystko gdzieś. Słyszałam jak ktoś mnie woła, odwróciłam się, to była Ana.
  • Cześć – mruknęłam
  • ej, co jest? Chodź zalejemy się.
  • O tak, przyda się. - siedziałyśmy pod jakimś mostem
  • chcesz? - zapytała pokazując skręta
  • chcę.
  • Trzymaj – podała mi zapalniczkę, zaciągnęłam się i zaczęłam kaszleć
  • powoli, źle się zaciągasz. Patrz, o tak – ponownie się zaciągnęłam, tym razem nie kaszlałam. Poczułam się inaczej, z każdym kolejnym zaciągnięciem czułam coraz większy spokój.
  • Mam jeszcze to – pokazała mi paczuszkę z białym proszkiem.
  • Co to?
  • Hera.
  • W dupie, daj. - uformowała białą ścieżkę na mojej dłoni
  • wciągnij – pomogła mi z pierwszą kreską, z drugą poradziłam sobie sama. Jakiś czas później zapytała – i jak?
  • Odjazd. Nic nie czuje, mam wszystko gdzieś, to dobrze?
  • Tak.

    Kilka miesięcy później

    Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Tak samo było ze mną. Byłam spełnioną dziewczyną, biegałam, osiągałam to co chciałam, zdobywałam to co chciałam, medale, puchary, tytuły. Byłam panią swojego losu. Poznałam miłość swojego życia, piłkarza – Sergio Ramos. Zakochałam się do szaleństwa. Tylko nie potrafiłam mu jej wyznać. Rozmawiałam z nim sporadycznie. Spędziliśmy razem dwa dni, po pogrzebie taty, na którym byłam pod wpływem heroiny, na szczęście tego nie zauważył. Teraz, z każdym dniem coraz bardziej nienawidzę piłki nożnej, zabiera mi najbliższą osobę. Jestem egoistką, nie biorę pod uwagę jego pasji, robi to co kocha, a ja mam to gdzieś. Chcę go mieć tylko dla siebie, chcę by był tylko mój. Chcę go mieć tylko dla siebie. Żadna piłka nożna nie ma prawa odbierać mi ukochanego mężczyzny. Wraz z każdym wyjazdem, każdym meczem Sergio odlatywał lub odjeżdżała część mojego serca, druga wtedy zostawała w Madrycie. Dobry humor uniósł się ku chmurom niczym samolot skierowany do miasta gdzie odbywa się mecz. Ogarniała mnie złość i smutek. Chciałam rozszarpać wszystkich kibiców, wszystkich ludzi, którzy cieszyli się z meczu, a w szczególności zakochane pary, które razem szły kibicować. Patrzyłam na nich z pogardą. Byłam wściekła na Sergio, że nie ma go przy mnie; jakieś tam kopanie jelita cielęcego, wołowego, czy jakiegoś tam jest stokroć ważniejsze ode mnie. Bo co? Bo wygra jaką tam głupią nagrodę? W dupie mam jego nagrody, wyjazdy, chcę go mieć przy sobie. Nawet nie wiem, kiedy go zobaczę. Rzuciłam bieganie, chciałam zacząć studiować nowy kierunek, by nie skupiać wszystkich myśli na jednym. Teraz gdy myślę o studiach to mam je gdzieś. Nie są mi do niczego potrzebne. Zmieniłam nastawienie odkąd zmarł mój tata. Starałam się w wielkim stopniu dla niego. Chciałam, żeby był ze mnie dumny. Teraz go nie ma. Umarł nie tylko mój tata ale przyjaciel, Anioł Stróż, więc razem z nim moje ambicje i determinacja. Przestałam się wszystkim interesować, zlałam nawet moich przyjaciół. Rockersi mówią, że mnie nie poznają. Zmieniłam się. Na gorsze. Krzycząc im prosto w twarze, że czepiają się bez powodu, żeby zostawili mnie w spokoju, ale mój wewnętrzny głos krzyczał zupełnie co innego. Ten głos krzyczał i prosił o pomoc. Wiedziałam, że się zmieniłam. Czułam to. Nie miałam już dla nich czasu. Moja tęsknota do Ramosa też się zmieniła. Było to raczej pożądanie. Chęć jego bliskości, przesłaniała mi cały świat. Czy on naprawdę aż tyle dla mnie znaczy? Tyle, że zaniedbuję najbliższych przyjaciół? Czy to już uzależnienie?
    Najczęściej spotykałam się z Ikerem. Przypominał mi on o Sergio, grali w jednym klubie, w jednej reprezentacji. Jednak z czasem i to zaczęło mnie irytować. Był piłkarzem, więc i on nie miał zbyt wiele czasu na rozmówki, które odbywały się wieczorami czy nocami. Kiedy prosił o rozmowę, zbywałam go. Tłumaczyłam brakiem czasu, ale tak naprawdę byłam już tak przesiąknięta nienawiścią do piłki nożnej, która odbiera mi nie tylko ukochanego, ale także przyjaciela, że moje antypatie zaczęły oddziaływać na ludzi, z którymi spotykałam się na co dzień. I mi z czasem przestało to odpowiadać, ale nie potrafiłam się zmienić. Tak bardzo chciałam się zmienić, ale nie potrafiłam, to było silniejsze ode mnie.
    Nawet się nie zorientowałam, kiedy uzależniłam się od narkotyków. Potem już nie było z tego odwrotu. Nie chciałam tego, ale to dodawało mi ukojenia i spokoju. Ukrywałam się z tym. Nikt nie wiedziała, co mi jest. Przychodziłam w nocy, żeby nikogo nie spotykać, by nie widzieli moich oczu, spałam do późna, bo to jest jedną z objaw zażywania narkotyków. Pieniądze miałam zawsze, więc i dragi też. Zapłaty dla dilerów nie stanowiły dla mnie problemu. Jedyną osobą, z którą spotykałam się każdego dnia była Ana, razem piłyśmy, ćpałyśmy, jako jedyna mnie rozumiała, następnie wpadłam w towarzystwo godne pogardy, ale one dawało mi to, co sprawiało we mnie odlot- narkotyki.
  • Sophie, poczekaj! - ledwo idąc przez osiedle, kierując się do domu, usłyszałam męski głos. Nie zważając na niego doszłam do domu, a tuż przed bramą ktoś złapał mnie za rękę i siłą odwrócił w swoją stronę. - Co się z tobą do cholery stało, dziewczyno? -Mesut miał wzrok pełen obawy. Patrzył na mnie od góry do dołu, zatrzymał wzrok na moich zaćpanych oczach. Miałam wrażenie, że wie co się ze mną dzieje – co brałaś?
  • Daj mi spokój. -odpowiedziałam od niechcenia.
  • Pytam się co brałaś. - nie odpuszczał
  • Nie miałam ochoty się z tobą szarpać. - próbowałam wyciągnąć ręce z jego uścisku.
  • Sophie, widzę co się z tobą dzieje. - powiedział spokojnie
  • Nie, nie wiesz. - zaprzeczyłam
  • Wiem. Co bierzesz?
  • Nic.
  • Nie kłam, nie dopuszczasz do siebie myśli, że bierzesz. Normalna reakcja.
  • Nie lamentuj nad moim losem. - Miałam ochotę wystrzelić go w kosmos. Wyswobodziłam się z jego uścisku, popędziłam do domu. Zamyknęłam się w swoim pokoju i na maxa puściłam muzykę. Żeby nie słyszeć, żeby nie czuć tego syfu. Wyjrzałam przez okno, wciąż tam czekał. Wyłączyłąm muzykę, zeszłam na dół i wpuściłam go do domu. Tyle, że był z nim bramkarz.
  • Daj sobie pomóc – zaczął niepewnie Iker.
  • Nie potrzebuję pomocy.
  • Sophie, proszę.
  • Nie Iker, nic mi nie jest.
  • Nie zaprzeczaj. - mruknął pomocnik
  • ale.
  • Sophie, widzę co się z tobą dzieję. Bierzesz narkotyki. - Iker kręcił głową z niedowierzania
  • Nie! - krzyknęłam
  • Co bierzesz? Marihuana? Kokaina? Heroina - dopytywał
  • Nie.
  • Wszystko?
  • Nie.
  • Nie kłam. Widzę, wiem jak zachowuje się narkomanka!
  • Skąd wiesz?
  • Moja siostra zmarła, bo przedawkowała. - wyjaśnił – chcesz podzielić jej los?
  • Nie.
  • To po co zaczęłaś brać? - przemilczałam - Sophie, proszę.
  • O co? O co prosisz?
  • Daj sobie pomóc. Póki nie będzie za późno. - nic nie powiedziałam tylko przytuliłam się do Niemca. Nie chciałam by Sergio się o wszystkim dowiedział. Kazałam więc milczeć i Ikerowi, i Mesutowi, i wszystkim, którzy mieli jakikolwiek kontakt z Ramosem. Zagroziłam, że zaćpam się na śmierć. Bali się, że to zrobię. Bali się o mnie. Ja tego nie doceniałam.
    Kiedy kończył się sezon ostatni mecz grali na wyjeździe. Po wygranym meczu, od razu spotkałam się z Sergio. Tak bardzo się cieszyłam, że jest ze mną. Nic innego nie chciałam. Tylko jego. Pojechaliśmy od razu nad jezioro. Zjedliśmy obiad, który wspólnie przygotowaliśmy; miło się rozmawiało. Postanowiliśmy iść na spacer. Trzymając się za ręce, szliśmy przez jakieś pola, lasy. Było już późno, słońce dawno zaszło, a gwiazdy i księżyc oświetlały nam drogę. Byliśmy sami. Z daleka od wszystkich. Sergio pytał mnie, jak układa mi się z matką, jak radzę sobie po śmierci taty. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Nie chciałam mu kłamać, ale nie chciałam również by znał okrutną prawdę. Wybrałam pierwszy wariant. Udałam, że wszystko jest w porządku. Wymuszając sztuczny uśmiech, stanęłam i przytuliłam się do niego. Odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie czule. Spojrzałam w jego oczy i przeniosłam się winny świat. Mogłabym w nie patrzeć godzinami. Tak bardzo mi go brakowało
  • Jesteś moim narkotykiem. - wyszeptałam przyglądając się jego twarzy. Zobaczyłam wtedy delikatny uśmiech i błysk w oku.





Zbliżamy się ku końcowi.
Mam  nadzieję, że już rozumiecie dlaczego You are my drug
 i dlaczego na początku była strzykawka?
z rozdziału jestem średnio zadowolona, tak na 25%
miałam na niego inną wizję, ale cóż. trudno
dziękuje i pozdrawiam moich 21 obserwatorów!
widzimy się za tydzień:))





23 komentarze:

  1. Szkoda, że koniec już coraz bliżej. Pisz kochana, pisz bo świetnie Ci to wychodzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny, mam nadzieję, że jeszcze lepszy od tego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie spodziewałam się tego kompletnie , zaskoczyłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm nie wiem nawet co powiedzieć, dzisiaj na Twojej ulubionej fizyce siedziałam i zastanawiałam się jak potoczy się akcja :D Ale nie sądziłam, że skończy się na narkotykach i tym, że Sophie zrobi się taka 'zgorzkniała' i znienawidzi futbol O.o To nas zaskoczyłaś! O.o
    Kooooniec? :((( JUUUUUŻ? :((((((
    No, ale cóż, artysta musi się rozwijać ♥
    ooooo jak miło z tą dedykacją (; Jaka wena ;OOO?

    OdpowiedzUsuń
  4. To o mnie chodziii? ;)
    To tak, troche kiepsko, ze sie wkrecila w takie towarzystwo =// no widocznie tak mialo byc,ale fajnie,ze chlopaki chca jej pomoc..:))
    Nie przepraszaj za rozdzial, bo jest..wlasnie, nie jest taki jak zawsze, taki wesoly, pozytywny, bynajmniej mi sie tak
    wydaje, ale nieco w innym wydaniu, ale takie tez musza byc ;)) super,moze nie jest najodpowiedniejszym slowem,bo za duzo fajnych rzeczy sie nie dzialo,ale Tobie wszystko sie udaje poskladac i dobrze dobrac slowa.;)) dovra jiz koncze bo jakos tak sie rozpisalam i nie wiem czy mnie ktos zrozumie O,o :D
    buuuziaki ;* czekam z niecierpliwoscia!;))

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda końca. czytam to opowiadanie od początku i dopiero teraz odważyłam sie skomentować, bo wcześniej po prostu nie miałam pojęcia, jak.
    a jeśli tu już blisko końca, to chciałabym ci bardzo podziękować.
    po priostu za te wzruszające, śmieszne i smutne rozdziały, które napisałaś. mam nadzieję, że zaczniesz pisać jeszcze trzecie opowiadanie:D bo zarówno pierwsze jak i to drugie było i jest fenomenalne!
    a opropos, chciałabym ci polecić kilka opowiadań o siatkówce. wiemn, że bardziej lubisz piłkę nożną, ale te opowiadania bardzo wciągają i chciałabym wiedzieć, co o nich sądzisz:)

    http://szukajacszczeciaa.blogspot.com/
    http://walcze-bo-warto.blogspot.com/
    http://patykiemwyryte.blogspot.com/
    no i o nożnej:
    http://football-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam do mnie <3
    http://kocha-sie-zanic.blogspot.com/2013/03/11-czego-sie-boisz.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wierzę! :O
    Wciągnęłaś biedną Sophie w narkomanię? Tego bym się nie spodziewała. Stoczyła się na dno, a w dodatku myśli, że sama sobie poradzi... Zresztą jak każdy, kto przedawkuje.
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Co jak co, ale ja również nie spodziewałam się, że Sophie tak bardzo się zmieni przez śmierć ojca, a w skutek czego zacznie brać narkotyki, co jest już chyba najgorsze. Mimo wszystko mam taką iskierkę nadziei, że Sergio zaopiekuje się nią teraz i pomoże jej powrócić do wcześniejszego funkcjonowania!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no serio??!?!?!?!??!??!?! O.O ?Żartujesz! Nie no serio?! Sory, tak reaguję w sytuacjach które mnie zaskakują! ;O Kurde serio?! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie wierzę...narkotyki to ostatnia rzecz po jaką Sophie mogła sięgnąć. Mam nadzieję, że szybko podda się leczeniu i wyjdzie z tego. Sergio i reszta na pewno jej w tym pomogą.
    ps. nowy rozdział, zapraszam :) http://revierderby-in-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie spodziewałam się, że Sophie wpadnie w narkomanię.
    Mam nadzieje, że jakoś z tego wyjdzie.
    Szkoda, że zbliżamy się ku końcowi, bo bardzo lubię to opowiadanie. Zżyłam się z nim;D Mam nadzieje, że zaczniesz pisać kolejne:)
    Nowy odcinek na http://listentoyourheartx3.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Co ona odpierdala się pytam? Walnę i jemu i jej. Jemu, że tego nie widzi i jej nie pomaga, jej, bo niszczy sobie życie.
    zraniona-za-mlodu.blogspot.com
    utworzymy-pelnie.blogspot.com
    Nowości, zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. No nieee... i ja znowu nic nie wiem? Nadrobiłam wszystkie zaległości i przedewszystkim wróciłam do świata żywych. Co prawda.... Rozchwiany Sergio mnie trochę wkurza. Chce nie chce! Chce nie chce! No jak tak można?
    Ale również mam informację - teraz kiedy znowu jestem - zapraszam na 1 rozdział na pepita-cruz.blogspot.com oraz na 4 rozdział na una-manana.blogspot.com
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Serżjo jest rozchwiany jak człowiek pod wpływem. Ale to facet, więc można go w pewien sposób usprawiedliwić. A Sophie jakoś mi na narkomankę nie wyglądała, ale mając takiego Ramosa, to można się załamać i zacząć ćpać.

    http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com
    http://morze-miloscii.blogspot.com/
    Nowości u mnie :) Zapraszam serdecznie :D
    Informuj mnie o nowościach, bo chwilami mam wielkiego nieogara :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak trzeci? ;O Nie no pogubiłam się ;<
    ooooo i wtedy urodzi się Benz junior :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Łoł. Dziewczyna się stoczyła, ale ma szansę z tego wyjść. Mam nadzieję, że przyjaciele, którzy ją otaczają i Sergio pomogą jej w tym. Musi się udać, bo już prawie koniec opowiadania, a nie lubię tragicznego zakończenia.
    Pozdrawiam! ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz ochotę - http://kieruj-sie-sercem.blogspot.com/ Zapraszam na trójkę. ; *

      Usuń
  17. ciekawa jestem, jak to się wszystko skończy;3

    OdpowiedzUsuń
  18. o mój boże o; OMÓJBOŻE O: wracam po abstynencji a tu czekają na mnie TAKIE nowości o;
    ten rozdział był tak bardzo prawdziwy o; bardzo spodobało mi się to, że postanowiłaś podkreślić jeden z najpoważniejszych problemów obecnego świata. narkotyki... tak łatwo jest w nie uciec, a problemy jakie się z nimi wiążą są niewyobrażalne. nie mówię już nawet o koce czy herze, bo uzależnienie od nich jest... jest prawdopodobnie najgorsza rzeczą jaka może przytrafić się młodemu człowiekowi, ale ta pier***ona marycha! ludzie chcą jej legalizacji, niby nie szkodzi, ma mniej niszczące dla zdrowia działanie niż alkohol... niestety ale tak nie jest. ludzie tak twierdzą bo nigdy nie próbowali i są pod działaniem sloganów jakimi faszeruje się ich mózgi... znam osoby które palą zioło i wiem, że nie wychodzi z tego nic dobrego.
    chwila na wylewności właśnie się skończyła c: więc teraz chciałabym podkreślić to, iż jestem zauroczona Twoim Ramosem *o* okazał się on dla Soph na tyle dobrym zamiennikiem, że jest ona w stanie odciąć się od uzależnienia. to bardzo dobrze że napisałaś coś takiego, gdyż ukazuje to, jak bardzo przydatna jest pomoc drugiego człowieka. {w pewnym momencie realnie zaszkliły mi się ze wzruszenia oczy}
    lubię podteksty moralizatorskie, a w szczególności takie z którymi osobiście się zgadzam ;3
    nie wyobrażam sobie tego, że zbliża się koniec opowiadania :c mam nadzieję, że wydarzy się jeszcze coś, co będzie wspaniałym uwieńczeniem całej historii, za której stworzenie serdecznie Ci gratuluję :3
    `NOIJESZCZE! propsy za Mesuciątko <3 + przepraszam że komentuję dopiero teraz :C

    OdpowiedzUsuń
  19. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Zapraszam na 10.

    OdpowiedzUsuń
  20. hahaha matko myślałam, że masz 3 dziecko ;O :D
    i tak sobie myślę "wow, ma 19 lat i daje sobie radę z trójką maluchów ;O?" hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  21. czekam na cd dzisiaj 20.03 opowiadanie super ale nie spodziewalam sie takiego kierunku w jakim poszlas :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No ludzie ..
    Informujcie mnie o nowych noo ..
    ja tu wchodzę żeby Cb poinformować a tu 3 nowe no to pięknie !
    tak więc zebrałam się i napisałam ostatni rozdział http://loveinbaarcelona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.