Obudziłam
się rano, obok mnie spał uśmiechnięty Sergio, miał rozwiane
włosy, lekki zarost. Spał bez koszulki, mogłam podziwiać, każdy
zarys mięśni, każdą linię tatuażu. Wyglądał cudownie w
promieniach słońca. Miałam na sobie jego koszulkę, powąchałam
ją, nosiła zapach jego perfum. Wstałam jak najciszej się da.
Wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki i białą
koszulkę. Udałam się do małej kuchni, gdzie przygotowałam
śniadanie. Wyszłam na zewnątrz z Dosem, bawiliśmy się piłką,
gdy zauważyłam jak przygląda nam się piłkarz. Opierał się o
futrynę jedząc kanapkę. Posłałam mu uśmiech, odwzajemnił go.
- Dzień dobry panno Sophie.
- Dzień dobry panie Garcia. Wyspał się pan?
- Wyspałem, tylko zimno mi było.
- Tak? A dlaczego?
- Jakaś wredna małpa zabrała mi koszulkę.
- Trzeba było się przykryć.
- Zabrała mi też kołdrę, takiej wredoty jeszcze nie spotkałem.
- Ta wredota zrobiła ci śniadanie.
- Jeśli będzie takie śniadania robić, to może zabierać mi koszulki, kołdry i inne rzeczy.
- Przekażę. - zaśmiałam się
- chodź, przytul się – bez słowa podeszłam do piłkarza i wtuliłam się w jego ciało, pachniał żelem owocowym.
- Co dziś będziemy robić?
- Na co tylko masz ochotę.
- Czyste lenistwo.
- Co tylko sobie życzysz. - złożył pocałunek na moim czole. Cały dzień spędziliśmy nad jeziorem, pływaliśmy, leżeliśmy na trawie patrząc na chmury i opisując ich kształty. Wieczorem Sergio zrobił swoje popisowe kakao i piekliśmy panki na ognisku. Mimo, że nadal żadne z nas nie wyznało sobie miłości i nie kochaliśmy się, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, jak przyjaciele, którzy od czasu do czasu się pocałują. Z naszego wyjazdu wróciliśmy w świetnych humorach.
Nie
potrafiłam powiedzieć Sergio o tym, co mnie spotkało. Nie
chciałam, żeby wiedział o moim uzależnieniu. Chciałam spędzać
z nim każdą chwilę, bo on jako jedyny nie prawił mi życiowych
morałów, nie pouczał, nie rozkazywał, nie robił tego bo nie
wiedział, ale co by było gdyby znał prawdę? Nie wiem, mało mnie
to obchodzi. Czuję się przy nim taka swobodna i wolna. Sprawiał,
że zapominałam o wszystkich problemach. Nie musiałam brać dragów,
żeby sobie ulżyć. On był dla mnie najsilniejszym narkotykiem.
Najsilniejsze uzależnienie nosiło imię Sergio.
Iker,
Mesut i Rockersi naciskali, żebym powiedziała piłkarzowi o ćpaniu.
Nie chciałam. Bałam się, że będzie się mną brzydził. Zostawi
mnie. Nie chciałam tego, bo on był moim oparciem. Zagroziłam im,
że jeśli powiedzą to zapiję się i zaćpam na śmierć. Nie
chcieli tego, więc wszyscy napierali na mnie, przez co zaczęłam
brać przy Sergio. Nie miałam odwagi, żeby mu powiedzieć o
uzależnieniu. Ostatnio wybraliśmy się do kina w Centrum Handlowym,
a ja pod pretekstem potrzeby fizjologicznej, udałam się w ubikacji
i wciągałam kolejne dawki heroiny. Czułam ulgę, ale czy byłam z
siebie wtedy zadowolona? Nie. Byłam zrozpaczona. Brzydziłam się
własnego ciała, nie mogłam na siebie patrzeć. Za każdym razem
kiedy wciągnęłam chciało mi się płakać. Płakać z niemocy.
Jednak nie mogłam mu tego pokazać. Przemywałam twarz wodą i
wracałam do obrońcy.
Wracaliśmy z
zakupów, Sergio odwiózł mnie do domu, czekał na mnie Mesut. Nie
zdziwiły mnie jego odwiedziny. Pożegnałam się z Sergio, nie
zapytał dlaczego tu jest, po prostu zostawił nas samych. Próbowałam
unikać kontaktu wzrokowego
- spójrz mi w oczy – poprosił
- oj Mesut.
- Spójrz. - rzuciłam szybkie spojrzenie, następnie spuściłam głowę, udając że szukam kluczy w torebce, mimo tego że zawsze chowam je w małą kieszonkę. - co robisz?
- Szukam kluczy. - odparłam
- Sophie, spój
- O znalazłam. - pokazałam pęk kluczy, weszliśmy do mieszkania. Nie chciałam by wchodził, wszedł sam, wyprzedzając mnie. Na stole kuchennym stały puste butelki po wódce, winie, whisky. Zgaszone skręty śmierdziały w salonie.
- Spójrz mi w oczy.
- Przecież spojrzałam.
- Spójrz jeszcze raz.
- Po co?
- Boisz się? Masz coś do ukrycia?
- Nie. - mruknęłam
- to spójrz.
- Nie. - odparłam
- bo ćpałaś.
- Nie bądź śmieszny
- Co, mam racje?
- Nie, nie masz.
- Nie kłam. Widzę, unikasz kontaktu wzrokowego, denerwujesz się
- nie denerwuję się! - krzyknęłam
- co to było?
- Nie wiem o czym mówisz. - syknęłam
- Heroina?
- Nie. - mruknęłam
- Pytam co ćpałaś. No mów wreszcie
- Amfetaminę! ĆPAŁAM AMFETAMINĘ! Zadowolony?!
- Po co to robisz?
- Bo nie mogę przestać.
- Kiedy brałaś ostatnią działkę?
- Niecałą godzinę temu.
- Masz jakieś prochy w domu?
- Czy to przesłuchanie?
- Nie, grzecznie pytam. Masz jakąś działkę w domu?
- Nie mam.
- Na pewno?
- Tak, nie kłamię. Wciągnęłam ostatnią.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Powiedzmy?!
- Tak powiedzmy, nie rób sobie nadziei, myślisz że jeśli nie weźmiesz przez tydzień to się od uzależnisz?
- Po co mi to mówisz?
- Robię to dla twojego dobra.
Wszystko
szło według mojego planu, oszukiwałam siebie, Mesuta, Ikera. Do
czasu, kiedy z nosa nie zaczęła lecieć mi krew. Próbowałam
tłumaczyć, że to z osłabienia. Ale bramkarz nie dał się
oszukać. Kłamałam Sergio i mówiłam, że jak zacznę więcej
jeść, wszystko się poprawi. Mesut wiedział, co jest przyczyną
tych krwotoków. Zaprowadził mnie do zaufanego lekarza, który
potwierdził moje i jego obawy. Mój nos wygląda, jak sitko przez
ciągłe wciąganie dragów. Dał mi adres ośrodka dla
uzależnionych. Iker i Mesut prosili, żebym się tam udała. Mówili,
że jeszcze wszystko przede mną. Nic nie jest jeszcze stracone. Mam
szansę wyjść z nałogu Wystarczy chcieć. Ja chciałam, ale nie
mogłam. Staliśmy w trójkę przed tym ośrodkiem, ale bałam się,
ubłagałam byśmy wrócili. Nie chcieli mnie słuchać, grozili, że
powiedzą obrońcy. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby Sergio
kiedykolwiek się dowiedział. Ponownie poszłam do lekarza, tym
razem sama, bez towarzystwa piłkarzy. Lekarz powiedział dokładnie
to samo co piłkarze, że nie mam wyboru. Ja go widzę. Jest inny
sposób. Strzykawki. Nie będę wciągać, przecież po coś te
strzykawki wymyślili. Tak samo jointy, bez powodu ich nie skręcają.
Zadzwoniłam do Any.
- cześć piękna, co ci trzeba
- domyśl się.
- Na jaki proszek masz ochotę?
- Nie, tym razem strzykawki.
- Na co masz ochotę? Morfina?
- O tak. I amfetamina
- Chcesz kokainę?
- Nie, chcę amfetaminę. Zrobisz mi kilka skrętów?
- Pewnie kochanie. Ale wiesz nic za darmo.
- 500 euro dla ciebie?
- Teraz będzie trudniej. 1000.
- niech będzie. Ile razem?
- 7 patyków
- kiedy będę mieć towar?
- Jutro, po południu. Skręty załatwię ci na dzisiaj.
- mam tyle czekać na resztę?
- Napij się, zajarasz, przejdzie ci. Będę za godzinę
- Do jutra. Tam gdzie zawsze
- tam gdzie zawsze kochanie. - sprzątnęłam puste butelki, i pośpieszyłam na spotkanie z Aną. Zatrzymałam się niedaleko mostu, pod którym zawsze się spotykamy. Zauważyłam jak idzie
- cześć. - przywitałam się
- cześć kochanie. Zobacz mam dla ciebie prezent – pokazała mi papierową torebkę
- jak ja lubię takie prezenty.
- Kto nie lubi? - otworzyłam paczkę, wyciągnęłam dwa starannie zrobione skręty
- proszę, to dla ciebie.
- Kochana jesteś, widzimy się tu jutro o tej samej porze.
- Tak do jutra.
- A, Sophie!
- Taa?
- Nasz diler mówi, że jesteś jego ulubioną klientką
- cieszę się. A kto to?
- Jopek, mówią na niego Jopek.
- Dziwnie.
- Ale najlepszy w mieście. Jedź już, bo widzę że chcesz go spalić. - odjechałam i ruszyłam jak najszybciej do domu, wparowałam do niego i od razu ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu zapalniczki czy zapałek. Nareszcie, poczułam ulgę i obrzydzenie do siebie gdy wciągnęłam dym do płuc. Dlaczego tak musi być?W tym samym czasie, Ana
- Dałaś jej skręty? - zapytał gdy wsiadła do samochodu
- Oczywiście. Patrz dostałam dwa dla siebie. - zaśmiała się
- Pytała się o coś?
- Tak, pytała o ciebie.
- CO?! - ryknął
- no pytała jak się nazywasz.
- Co jej powiedziałaś?
- Jopek. - mruknęła odpalając skręta
- co? otwórz okno.
- No Jopek. - powtórzyła – powiedziałam, że nazywają cię Jopek
- Ciekawie, jak na to wpadłaś
- ma się łeb nie od parady. Chcesz wiedzieć dlaczego?
- Niezbyt mnie to interesuje.
- I tak ci powiem. Od inicjałów.
- A to ek?
- Na przykład ekstazy.
- J jak Jurij, O jak Olaf, P jak Popow.
- Widzisz, jaka jesteś mądra.SophiePaliłam skręta i przyglądałam się wypuszczanemu dymowi. Zadzwonił dzwonek do drzwi, olałam to, znowu dzwonek, miałam to gdzieś, nie poszłam otworzyć.
- Cześć – usłyszałam, spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos, o ramę okna stał oparty Iker
- cześć, jak się tu znalazłeś?
- Wszedłem przez ogród.
- Co chciałeś?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Super. - mruknęłam
- po co to robisz?
- Chcesz zajarać?
- Odpowiedz.
- Nie wiem, muszę. Po prostu muszę.
- Co z tym ośrodkiem?
- Nic. Nie jadę tam.
- Pomogą ci, Sophie proszę.
- Nie Iker, już nie wciągam.
- Ale palisz.
- To zioło. - zaśmiałam się
- to narkotyk.
- Ale ekologiczny. A ekologia jest modna.
- Sophie, to cię zabija.
- Nie zabija. Nie pieprz bzdur.
- Robię to dla twojego dobra.
- Wiem, kurwa wiem. Iker, ja nie chcę was ranić. - zaczęłam płakać.
- To daj sobie pomóc.
- Najlepiej będzie jak umrę.
- Co ty gadasz. - podszedł do mnie i zabrał jointa.
- Tak, nie będę nikogo ranić. - wtuliłam się w niego
- wiesz, że najlepszym rozwiązaniem będzie ośrodek.
- Nie, Iker tylko nie to. Zmienię się, nie będę już brać.
- Będziesz, jesteś uzależniona.
- To ograniczę. Będę brać co raz mniej.
- Pamiętaj, że będę cię z Mesutem kontrolować. - pożegnałam się z bramkarzem. Następnego dnia odebrałam swoją paczkę. Mimo, że byłam umówiona z Sergio jak najszybciej wprowadziłam narkotyk do organizmu. Później wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż, przebrałam się i wyszłam. Podjechał samochodem, przywitałam się krótkim pocałunkiem, pojechaliśmy do kina na film o tematyce gangsterskiej. Sceny z handlarzami narkotyków wzbudziły we mnie głód.
- Sergio – szepnęłam
- hmm?
- Muszę, muszę....siku. - skłamałam
- to idź. Opowiem ci co się działo.
- Na pewno?
- Tak.
- To idę. - wzięłam torebkę i czym prędzej udałam się do toalety. Zamknęłam się w kabinie, zdjęłam pasek, zacisnęłam go sobie na ramieniu, wyszukałam żyłę i wstrzyknęłam płyn. Wróciłam do piłkarza
- co mnie o minęło?
- Strzelanina i laska zmarła.
- Dlaczego?
- Przedawkowała. - nie odezwałam się, do końca filmu szumiało mi w głowie 'przedawkowała'. Ale mi to nie grozi, potrafię się opanować.
- Sophie, co się z tobą dzieje? –zapytał, gdy wracaliśmy samochodem. Byłam całkowicie słaba. Nic nie kontaktowałam.
- Źle się czuję – mruknęłam
- Co ci jest?
- Mam okres. - skłamałam. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Nie wiem co czujesz, ale współczuję. - Boże, jaka ja jestem głupia! Okłamuję faceta, którego kocham. Muszę mu to powiedzieć. Nim umrę. Wiem, że to nieodpowiedni czas, żeby mu o tym mówić, ale poczułam potrzebę wyjawienia mu swoich uczuć.
- Kocię. – powiedziałam opierając głowę o zimną szybę. Sergio spojrzał na mnie. Po chwili zatrzymał samochód na poboczu. Chwycił mnie za ramię i delikatnie odwrócił. Świat mi zawirował i zachciało mi się wymiotować.
- Możesz powtórzyć?
- Kcie – mruknęłam
- co ci jest? – jego słowa były pełne przerażenia – Sophie? Sophie, powiedz coś. - wystraszył się, gdy nie mógł utrzymać mnie na siedząco. Głowa latała mi we wszystkich kierunkach, a oczy kręciły się, że widać było tylko białka. Moja skóra, zawsze opalona, całkowicie zbladła, podchodziła pod barwę skóry nieboszczyka, miałam suche usta. Sergio przestraszył się nie na żarty. Wyciągnął mnie z samochodu i oparł o jego bok, musiał mnie trzymać, bo nie potrafiłam stanąć na nogach. Potwornie chciało mi się spać. Świat zaczął mi wirować przed oczami, zrobiło mi się strasznie niedobrze, szybkim gestem odsunęłam go od siebie i pobiegłam w stronę krzaków. Pozbyłam się tego, co jadłam przez ostatni tydzień. I tak tego było zbyt mało. Nie jadłam prawie w ogóle, przecież piłam i ćpałam na przemian. Sergio natychmiast wyciągnął telefon, chcąc zadzwonić po karetkę.
- Nie dzwoń! –zakazałam groźnym tonem.
- Nie ma opcji, dzwonię po karetkę.
- Nie, proszę.- ponownie zwymiotowałam –Dzwoń po Mesuta albo Ikera. –dodałam
- co ci pomoże Iker, albo Mesut gdy masz okres? Nie znam się na tym ale...
- Dzwoń, do któregoś z nich - warknęłam
Sergio
był strasznie zdenerwowany. Próbował wyciągnąć ode mnie,
dlaczego tak się zachowuję, ale milczałam. Siedziałam na ziemi
oparta o samochód. Czekałam na Casillasa, bo tylko on odebrał. Na
pewno mu wszystko opowie. Sergio się dowie, zostawi mnie i co potem?
Kocham go i nie chcę go stracić. Zostaje tylko śmierć. Nie chcę
umierać, boję się. Mam się zaćpać, jak ta dziewczyna na filmie?
Po kilku minutach przyjechał bramkarz. Nic nie mówiąc, podniósł
mnie z trawy i wsadził do swojego auta, podał butelkę zimnej
wody. Napiłam się, trochę mi się polepszyło. Świat przestał
wirować, a ja pomału odzyskiwałam świadomość. Słyszałam, jak
Iker rozmawia z Ramosem. Byłam pewna, że o mnie. Sergio odwrócił
się tyłem do bramkarza łapiąc się za głowę. Spojrzał w moją
stronę, spuściłam głowę na dół, a po policzkach popłynęły
mi łzy.
Sergio
- Możesz mi to wszystko wyjaśnić,co jej jest? Dlaczego ona tak zareagowała? Co się dzieje, że mi o tym nie mówicie?–pytał przerażony. Iker milczał – Stary, no mów! Do cholery jasnej, martwię się o nią!
- Sergio…
- No mów
- Sophie, ona jest...
- umierająca?
- Jeszcze nie. Sophie, ona jest..... uzależniona –oznajmił. - uzależniła się. - wyjaśnił spuszczając głowę – Chcieliśmy ci powiedzieć, ale zagroziła nam, że popełni samobójstwo, nie mogliśmy do tego dopuścić. - wyjaśniał i zakrył twarz dłońmi jakby chciał powstrzymać napływające do oczu łzy. Obrońca nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Odwrócił się plecami do bramkarza i chwycił za głowę patrząc w górę.
- O czym ty mówisz – zwrócił się do bramkarza – jakie uzależnienie, jakie samobójstwo? Od czego uzależniona!?-krzyknął
- Od alkoholu i narkotyków. Już nie pije, tak jak wcześniej, ale z dragami nie może skończyć.
- Możesz jaśniej?
- Zaczęło się od śmiertelnego wypadku ojca Sophie. Zaczęła wciągać kokainę i palić skręty, później zaczęła przygodę z amfetaminą. Teraz wstrzykuje sobie heroinę, amfetaminę, morfinę, co tylko dostanie. –Sergio oparł się o samochód,
- Ja pierdole. Co ona, co ja z nią zrobiłem.
- Sergio.
- Nie Iker, to moja wina. Co ja najlepszego z nią zrobiłem? Przecież ją kocham – po twarzy popłynęły mu łzy. Nie docierało to do niego.
- Nie obwiniaj się.
- Iker zrozum, moja ukochana jest narkomanką. I to od kilku miesięcy. Co ja najlepszego zrobiłem?
- To nie tylko twoja wina, wszyscy zawiniliśmy. - mruknął.
- Gdybym był przy niej, nic by się nie stało.
- Sergio, nie wiesz co by było.
- Nie brałaby tego świństwa.
- Nie obwiniaj się.
- Mogłem być przy niej. Zabrać ją do siebie. Do niczego by nie doszło. Spójrz na nią.
- Chyba usnęła.
- Wygląda tak spokojnie, jest taka niewinna. Nie wierze, w jej uzależnienie.
- Sergio, posłuchaj.
- Nie zauważyłem u niej żadnych objawów… Nie pytałem. Nawet nie wiesz jak tego żałuję. Iker, co mam robić?
Nie wiem ile rozdziałów jeszcze napiszę, może dobijemy do 20.
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale nie miałam czasu.
A jeśli jesteście zainteresowane zapraszam na
YOU GIVE LOVE A BAD NAME
Ojejciu! To sie niezaciekawie dzieje =// wszystko sie psuje :( no ale dobrze,ze Sergio sie dowiedzial o tym wszystkim i moze jakos jej pomoga z Ikerem i ze skutkiem. Cos przeczuwam,ze diler,Jurij,cos kombinuje i zeby jej nic nie zrobil :c no ale zobaczymy co bedzie dalej..;)) wchodzilam,wchodzilam kilka razy,sprawdzalam czy dodalas,ale nie bylo a teraz weszlam i jest!!;) Czy piszesz wesolo i radosnie czy smutno,to zawsze Ci to wychodzi bardzo dobrze!;)) czekam na nastepny! buziaki ;*
OdpowiedzUsuńszczerze, to ostatnio jakoś nie jestem dobra w komentowaniu rozdziałów. więc napiszę krótko, tak jak wcześniej: świetny. :)
OdpowiedzUsuńJutro obiecuję przeczytać zaległości co do wyrazu. Tymczasem zapraszam do siebie na trzynastkę, mam nadzieję, że nie pechową :)
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
maaaatko, ale się dzieje, ale mimo wszystko świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJurij? Zabić skurrr...syna -.-
nie no czekam na kolejny, jestem mega ciekawa jak to wszystko się skończy
Coś czułam, że Jurij stoi za tymi narkotykami...
OdpowiedzUsuńSergio dowiedział się teraz prawdy, więc mam nadzieję, że on przekona Sophie, do tego, by poddała się leczeniu.
ps. zapraszam na nowy rozdział :) http://last-chance-of-love.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
uzależniona Sophie , serce mi się ściska , ale świetny rozdział !!
OdpowiedzUsuńJurij !!! zgadzam sią z Edziaa.a !
boże , ale jestem ciekawa następnego :)
Jak ją zabijesz ..
OdpowiedzUsuńPłakać mi się chce .. :(
Nie lubię tego :'(
Łeeeeeeeeeee
No nie rób mi tego !
Szkoda Sophie, ale to ona musi chcieć z tego wyjść, a jak na razie się nie zanosi...
OdpowiedzUsuńIker i Mesut źle robią, że pozwalają jej się dalej stoczyć. Sergio od dawna powinien znać prawdę.
Czekam na NN
Pozdrawiam :)
Sergio, może to zabrzmi głupio, ale tak. Częsciowo to twoja wina i nie przekonacie mnie, że jest inaczej. Tylko jedno. Ona ma przeżyć.
OdpowiedzUsuńnowości
zraniona-za-mlodu.blogspot.com
utworzymy-pelnie.blogspot.com
Sophie to narkomanka do kwadratu. I ta cała morfina wydaje się nie być morfiną przy tym Rosjaninie... Skoro ten cały "towar" pochodzi od niego, to kto wie co jej dał?
OdpowiedzUsuńTrue Lies: Rozdział 3|III http://true-lies-blogstory.blogspot.com/2013/03/rozdzia-3iii.html?spref=tw
OdpowiedzUsuńZapraszam również na inne opowiadania: http://www.blogger.com/profile/12909525416880367759
ten rozdział był realnie świetny! idealny; totalnie doskonały *o* jestem zakochana w takich klimatach. ogólnie, wolę kiedy dzieje się coś bardziej złego niż dobrego; kiedy główny bohater musi przejść przez totalnie głębokie bagno tylko po to, aby finalnie stanąć na drugim brzegu. totalnie ~ jestem rozkochana w tym rozdziale *o*
OdpowiedzUsuńco do treści, to to trochę dziwne że Soph nadal utrzymywała kontakt z An o; skoro dziewczyna miała już wcześniej powiązania z Jurijem, to było pewne że to ona będzie najłatwiejszym sposobem dotarcia do S.
podoba mi się to, że Mesut jest takim małym rycerzykiem c: mam nadzieję że uda im się doprowadzić główną bohaterkę do stanu normalności o; ale, biorąc pod uwagę to że masz zamiar pisać do 20, to jeszcze dużo może się wydarzyć o;
oczywiście; czekam na kolejny rozdział :3 może nie aż tak ponury, ale jeszcze raz napiszę , iż rozdział ten totalnie zwalił mnie z nóg *o*
Szkoda mi Sophie, ale jednak musi przecierpieć to jakoś, bo to jest jej wina. Wątpię, żeby pomogły jej jakieś ośrodki czy odwyki, jeśli nie może wytrzymać bez jednej dawki, do tego używa już strzykawki. Całe szczęście, że chłopacy zareagowali na to wszystko, szkoda tylko, że tak późno. Gdybym była Mesutem lub Ikerem powiedziałabym wszystko Ramosowi na samym początku.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy.
Pozdrawiam ;*