wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 1


 

Obudziłam się wcześnie rano, bolały mnie wszystkie mięśnie, nawet te o których nie miałam pojęcia. Wczoraj zasnęłam na kanapie. Przeciągnęłam się, włączyłam telewizor i zaparzyłam kawę. Napiłam się czarnego płynu, który mnie pobudził. Wzięłam długi prysznic, na śniadanie zrobiłam naleśniki, z pełnym talerzem rozsiadłam się przed telewizorem, dostałam SMS-a „Pamiętaj o sukience” westchnęłam, dokończyłam posiłek, przebrałam się i wyszłam z domu. Chodziłam kilka godzin po sklepach, nic mi się nie podobało, chciałam zwykłą, prostą niekoniecznie długą. Z wielką niechęcią wchodziłam do kolejnego butiku, z rezygnacją z nich wychodząc.

  • ostatni – powiedziałam do siebie, weszłam do środka. Od razu podeszła do mnie ekspedientka. Kobieta po 40 elegancko ubrana, miała wysoko upięty kok, gdy się uśmiechała wokół oczu pokazywały się zmarszczki. W skrócie powiedziałam czego potrzebuję, na jaką okazję, podążyłam za nią długim korytarzem do przymierzalni, chwilę później pojawiła się z kilkoma sukienkami, podała mi pierwszą, wyglądałam w niej jak uboga krewna księdza, druga, trzecia, czwarta, ósma, nic. Zrezygnowana ubrałam się i udałam w stronę wyjścia
  • Proszę poczekać, mam jeszcze jedną sukienkę, tylko nie wiem czy będzie odpowiednia.
  • Pani pokaze. - wróciłam do przymierzalni, ponownie się rozebrałam, pasowała! - biorę! - Nie wiem czy nie będzie za odważna, ale co tam ćwieki jeszcze nikogo nie zabiły. Zapłaciłam, pożegnałam się z kobietami, sukienkę zostawiłam w samochodzie i dalej ruszyłam w poszukiwaniu dodatków, z butami problemów nie będzie, ubiorę czarne szpilki. W małym sklepiku kupiłam pomarańcze, a w kawiarni mrożoną kawę na wynos. Obładowana torbami i kawą w ręku, zmęczona ale zadowolona szłam uliczką w stronę auta, próbowałam wyciągnąć klucze z torebki. Chwila nieuwagi i zostałam potrącona przez mężczyznę, pomarańcze potoczyły się we wszystkie możliwe strony, prawie oblałam się kawą. Zaklnę łam.
  • Przepraszam, po raz drugi w ciągu dwóch dni na kogoś wpadam.
  • Super – syknęłam przez zęby
  • To ty? - zdziwił się, spojrzałam na chłopaka, ten sam co wczoraj przyczynił się do rozwalenia mojego telefonu. Pomógł mi pozbierać cytrusy i zapakować je do samochodu, podziękowałam, odpaliłam silnik i odjechałam.


    W domu Sergio Ramosa
  • Dziś znowu ją spotkałem – powiedział
  • Wiesz jak ma na imię?
  • Zapomniałem zapytać – klepnął się ręką w czoło
  • Oj Sergio, Sergio.
  • Ale skądś ją kojarzę, tylko nie wiem skąd
  • Nad tym będziesz się później zastanawiał, pamiętaj że jutro idziesz na ten cały bankiet. - obrońca tylko westchnął
  • Nie chcesz iść za mnie? - zaprzeczył głową – Iker proszę, nawet nie wiesz jak mi się nie chce.
  • Nie ma nawet takiej opcji. Jutro idę z Sarą do jej rodziców.
  • Dobra. Chcesz jeszcze piwo?
  • Poproszę. Sergio, a co z tobą i
  • Nic, nie wiesz? Media lubią wszystko rozdmuchać. Gramy w Fifę?
  • Odpalaj! Ja gram Realem!
  • Niech ci będzie.

    Dzień bankietu
Dzień rozpoczęłam od porannego joggingu w parku. Zrobiłam kilka rundek, aktualnie się rozciągałam, usłyszałam czyjeś wołanie o pomoc.

  • Złodziej! - spojrzałam w stronę, którą wskazywała starsza pani, ujrzałam uciekającego mężczyznę z torebką w ręku, nie biegł za szybko, nie zastanawiając się długo ruszyłam w pościg za nim. Nie miałam problemu z dogonieniem go, równocześnie złapałam go z jakimś chłopakiem. Kiedy nieznajomy trzymał złodzieja, uspokajałam starszą kobietę, przyjechała policja, spisała zeznania. Wszyscy się rozeszli, zostałam tylko ja z nieznajomym.
  • Iker – podał mi dłoń, odwzajemniłam uścisk.
  • Sophie – przedstawiłam się
  • Pierwszy raz widziałem, że dziewczyna może tak szybko biec, widziałem tylko tą Gerrere.
  • To ja – zaśmiałam się – Sophie Gerrera – zdębiał
  • Przepraszam, nie poznałem cię, piękne Igrzyska. Gratuluję
  • Dziękuję.
  • W którą stronę idziesz?
  • La Finca de Pozuelo.
  • Ja też. Jeśli nie masz nic przeciwko możemy iść razem.
  • W takim razie chodźmy. - szliśmy rozmawiając, jakbyśmy znali się kilka lat, a nie kilka minut, poruszyliśmy każdy możliwy temat, dotarliśmy na osiedle – tu mieszkam – wskazałam na dom.
  • Żartujesz? Ja mieszkam tam. - nasze domy dzielił tylko jeden budynek, mieszkał w nim jakiś Amerykanin, który bywał tu tylko gdy miał urlop. - to do zobaczenia sąsiadko
  • Pewnie sąsiedzie. - weszłam do mieszkania, skierowałam się do łazienki, szybki prysznic, śniadanie. Kilka godzin później siedziałam na fotelu, fryzjerka zajmowała się włosami, makijażystka zrobiła mi klasyczny makijaż, podkreślając oczy, uczy musnęła cielistą pomadką. Pożegnałam obie panie, dziękując za pomoc. Do wyjścia została mi godzina.

    W domu SR4
  • Ta koszula i ten krawat pasuje?
  • Nie! Sergio, chcesz ubrać białą koszulę i krawat w cętki? Skąd ty go masz? Z klubu ze striptizem? - tylko wystrzeżył zęby – daj sobie spokój z krawatem.
  • Masz rację bez niego jestem przystojny.
  • Ramos, Ramos. Ja się zbieram, a ty bądź grzeczny.

    Dom Sophie
    Pod dom podjechał czarny Bentley. Ubrałam marynarkę i wyszłam. Jak otworzyłam drzwi, uderzyła mnie woń perfum matki. Ugh... zdecydowanie za mocny zapach. Siedziała ze swoim facetem.
  • Cześć córeczko.
  • Dobry wieczór. - mruknęłam, zajęłam miejsce na przeciw nich. Nasz monolog na tym się skończył. Pół godziny później oślepiały mnie flesze aparatów. „Sophie na lewo! Sophie na prawo!” nie lubiłam tego, wręcz nie cierpiałam, postałam chwilę uśmiechnęłam się i weszłam do budynku. Moja rodzicielka weszła dopiero po godzinie. Zajęłam wyznaczone miejsce, jakiś facet wygłosił, to co miał do wygłoszenia. Wylicytowano mój medal z Igrzysk, koszulki piłkarzy i kilka innych rzeczy, cały dochód przeznaczony będzie na budowę kliniki dla dzieci chorych na stwardnienie rozsiane. Po oficjalnej części, przyszedł czas na bankiet w formie amerykańskiej. Nie smaczne teksty podstarzałych biznesmenów nie robiły na mnie wrażenia, na mojej mamie wręcz przeciwnie, śmiała się z ich żartów, opuściłam towarzystwo z wymówką przewietrzenia się. Kelner podał mi kieliszek wina. Wyszłam na pokaźnych rozmiarów balkon. Podeszłam do barierki, panorama miasta robiła wrażenie.
  • Mówiłem, że cię znajdę. - obróciłam w stronę, z której dobiegał głos. Należał do chłopaka z którym miałam już styczność.
  • Jestem Ramos, Sergio Ramos. - podał mi dłoń
  • Gerrera, Sophie Gerrera – powtórzyłam za chłopakiem. Przyjrzałam mu się uważnie. Wysoki, dobrze zbudowany, brązowe oczy, szeroki promienny uśmiech i długie włosy.
  • Miło cię poznać Sophie.
  • Jesteś piłkarzem? - przytaknął – wiedziałam, że cię skądś kojarzę – mruknęłam, tylko się zaśmiał – powiesz, gdzie się tak śpieszyłeś, że aż dwa razy na mnie wpadłeś?
  • Za pierwszym razem to na trening, a za drugim to nigdzie, musiałem się zamyślić. - rozmowa sama się kleiła, znaleźliśmy wspólny język, nie miałam pojęcia ile czasu zleciało gdy weszliśmy do środka, a tam zastaliśmy panią sprzątającą podłogę. Dziwnie się na nas spojrzała.
  • Ach, ta dzisiejsza młodzież – westchnęła, wyszliśmy z budynku, udaliśmy się się w stronę postoju taksówek.
  • Odwiózł bym cię, ale wypiłem lampkę szampana i samochód zostawię tu.
  • Nie ma problemu, od tego są taksówki. - uśmiechnęłam się, wsiadłam do taksówki, do drugiej piłkarz. Pół godziny później wchodziłam już do mieszkania. Zegar wskazywał pierwszą. Rozebrałam się, wzięłam prysznic, po czym od razu zasnęłam.
    Rano wstałam o 7. Nigdy nie spałam długo, późno chodziłam spać, wcześnie wstawałam. Tak jak każdego ranka ubrałam się w dres i wyszłam na poranny jogging. Biegałam po parku, słuchając muzyki, wróciłam do domu. Wskoczyłam pod prysznic, ubrałam bikini, zrobiłam sobie owocowy koktajl i wyszłam do ogrodu. Położyłam się na leżaku przy basenie, czytałam książkę, ni stąd ni zowąd z siłą pocisku w moim basenie wylądowała futbolówka, uderzenie sprawiło, że zostałam oblana wodą. Po chwili zadzwonił telefon 'Iker'
  • Tak, jest u mnie.
  • No właśnie. - zaśmiał się
  • Nie wiem jak to zrobiłeś, nie chcę wiedzieć, ale mało zawału nie dostałam. Będziesz musiał po nią przyjść, bo ja nie dam rady tak kopnąć.
  • Czekaj, już idę. - ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę, rozległ się dzwonek
  • Cześć Ike....yyy Sergio? - zdziwiłam się – Co tu robisz?
  • Cześć, przyszedłem po piłkę.
  • Proszę – podałam chłopakowi.
  • W ramach przeprosin, dasz zaprosić się na kawę?
  • Czemu nie.
  • Kiedy masz czas? - zapytał
  • Może być jutro?
  • Pewnie. - uśmiechnął się
  • Wiesz gdzie jest Cafe del Arte
  • Wiem. - odparł przeczesując włosy ręką - O 16 pasuje?
  • Pasuje.
  • To do jutra, Sophie.
  • Do jutra. Pozdrów Ikera!
  • Ok! - krzyknął idąc w stronę domu bramkarza.
  •  
    Zadzwoniłam do Diego, zapewne u niego siedzą też Adan i Vito. W trójkę poznaliśmy się na koloni jak miałam osiem lat. Diego jest w moim wieku, Adan i Vito są starsi o dwa lata. Chłopaki mają własną kapelę garażową, nazywają się „Rockers” grają mieszankę rocka i rapu.
  • Cześć Diego, jesteście głodni? - zapytałam
  • Jesteśmy. - zaśmiał się – czemu pytasz? Czekaj nie odpowiadaj, nie ma kto ci zakupów zrobić?
  • Nie. Zakupy zrobiłam wczoraj. Chciałam zapytać czy nie chcecie wpaść na BBQ ale skoro...
  • Będziemy za dwie godziny! Nie pytaj dlaczego. Trzymajmy się wersji, że są korki w mieście. - rozłączył się. W międzyczasie przygotowałam dwie sałatki, masło czosnkowe i zamarynowałam mięso. Miałam jeszcze trochę czasu więc zaczęłam robić Bannoffe, które chłopcy uwielbiają, zresztą ja też. Rozległ się dzwonek do drzwi, a mi została do ubicia śmietana.
  • Co jemy? - zapytali chórem gdy otworzyłam drzwi.
  • Też się cieszę, że was widzę. - odparłam, weszliśmy do kuchni – to może wy rozpalicie grilla, a ja dokończę ciasto?
  • Tak jest, kierowniku! - zasalutowali, mięso już się piekło, my siedzieliśmy na tarasie popijając Sangrię z owocami, żartując, opowiadając co nam się przytrafiło
  • Wiecie, że za dwa tygodnie Królewscy wylatują na obóz do Stanów?
  • No! fajnie byłoby ich poznać. - westchnął jego brat, Adan i Vito są trzecim pokoleniem, które kibicuje Los Blancos. Jak prawdziwi Hiszpanie, kochają futbol, jedzenie i dobrą zabawę.
  • A jak bym wam powiedziała, że dom dalej mieszka jeden z nich?
  • Żartujesz? - powiedzieli równocześnie
  • Nie, mówię całkiem poważnie – uśmiechnęłam się – IKER! - krzyknęłam
  • CO JEST!? - usłyszeliśmy po chwili
  • JESTEŚCIE GŁODNI?
  • NO! CZEMU PYTASZ?
  • TO PRZYJDŹCIE!
  • ZARAZ! - mieli pootwierane buzie z zaskoczenia i niedowierzania. Nie minęło 5 minut Iker kroczył przez ogród.
  • Iker, poznaj, moi przyjaciele Diego, Adan, Vito.
  • Chłopaki, to mój sąsiad Iker. - uścisnęli sobie dłonie, z początku patrzyli z niedowierzaniem to na mnie to na bramkarza.
  • Gdzie masz Sergio? - zapytałam gdy byliśmy w kuchni, chłopaki dalej piekli mięso, a my zajęliśmy się sałatkami.
  • Pojechał do domu zająć się siostrzenicą Daniellą.
  • Jakby się chłopaki na ciebie dziwnie gapili, to się tym nie przejmuj, od trzech pokoleń kibicują Realowi, gdybym im powiedziała,że was nie rozpoznałam wyrwali by mi nogi z tyłka, i jakbym biegała? - zaśmialiśmy się. Siedzieliśmy do późnej godziny, Iker opowiedział ciekawostki i anegdoty związane z klubem. Co i jak się „dzieje” w szatni. Późnym wieczorem wszyscy się rozeszli.

    Następnego dnia
    Nie biegałam długo, po godzinie brałam już prysznic. Pojechałam kupić owoce. Po drodze odwiedziłam tatę w biurze. Zjedliśmy razem lunch. Wróciłam do domu o 14. Do spotkania z Hiszpanem zostały mi dwie godziny. Wypakowałam owoce, zrobiłam sobie lemoniadę. Sprawdziłam pocztę, inne fora społecznościowe i poszłam wybrać ubranie. Nie chciałam się jakoś specjalnie szykować, w końcu to zwykłe spotkanie, a nie randka życia. Było gorąco, więc postanowiłam spiąć włosy. Ubrałam koszulkę, białe szorty i byłam gotowa. Zabrałam przeciwsłoneczne okulary, zamknęłam mieszkanie i wsiadłam do auta. Postałam chwilę w korku, mimo to zostało mi jeszcze 5 minut, wjeżdżałam na parking, były wolne dwa miejsca obok siebie, zaparkowałam, po chwili obok wjechał czarny samochód. Wysiadłam i zobaczyłam Hiszpana.
  • Cześć – przywitał się
  • Cześć – udaliśmy się w stronę drzwi kawiarni. - Gdzie siadamy?
  • Może na górze? - zaproponował, zgodziłam się. Zajęliśmy miejsca na dachu pod parasolką. Zamówiliśmy kawę o smaku czekoladowym i tartę truskawkową. - opowiesz mi coś o sobie? - zapytał
  • zależy co chcesz wiedzieć.
  • To może od początku?
  • No dobrze. - poprawiłam się w fotelu – Urodziłam się 21 lat temu. Dokładniej 4 sierpnia 1989, to był piątek, tak mi się wydaje. Godziny nie pamiętam, ale jak chcesz to zadzwonię do taty, to za chwilę – zaczęłam się śmiać, widząc minę Hiszpana pod tytułem „co ja tu robię” - żartowałam – odetchnął – ale chciałeś od początku. Więc wywnioskowałam, że od narodzin. - uśmiechnął się
  • Dobrze, podarujmy sobie narodziny, pierwsze kroki, słowa, zęby. - przytaknęłam – zamieniam się w słuch
  • Czemu chcesz to wiedzieć?
  • Tak po prostu.
  • To tak po prostu, dlaczego?
  • Sam nie wiem. Nikt u ciebie wcześniej nie zajmował się sportem?
  • Nie, jestem pierwsza.
  • Więc jak to się zaczęło? - westchnęłam – jak nie chcesz mówić, to nie mów
  • Nie, nie o to chodzi, czasami jestem mamie wdzięczna, za tą zdradę. Gdyby nie to siedziałabym w biurze zawalona papierami, a tak jak biegnę, czuję się wolna. Zaczęło się gdy miałam 7 lat, jak wcześniej wspomniałam, przez zdradę mamy, co spowodowało rozwód moich rodziców. Sąd opiekę nade mną przyznał mamie, a dużo lepszy kontakt miałam z tatą, płakałam każdej nocy, mieszkałam z nią i co raz to nowym facetem, żeby jakoś odreagować zaczęłam biegać, później okazało się, że mam do tego smykałkę. Obleciałam wszystkie możliwe zawody, później Olimpiada. Tak to było w skrócie. A jak było z tobą?
  • Na podwórku wszyscy grali. - przerwał mu dzwonek telefonu - przepraszam – chciał rozłączyć
  • Śmiało odbierz.
  • Cześć słonko...dobrze...już wstałaś?....to świetnie....a wyspałaś się?....uhm....z lalą spałaś?....nie, miś nie będzie zły.....na pewno Słonko...dobrze....na pewno mu smakowało....przyjadę...pewnie....pobawimy się lalkami...tak tymi kucykami też....ja ciebie też...papa. - w czasie rozmowy za Słonkiem o lalach i innych, zapłaciłam rachunek
  • Zapłaciłaś?
  • Yhm.
  • Dlaczego ty? - zapytał
  • a dlaczego nie? Mamy równouprawnienie.
  • Teraz będę się źle czuł.
  • Zjesz tartę, to ci przejdzie – zaśmiałam się – chyba, że wolisz kucyki, w karcie widziałam pszczółkę i pajacyka.
  • Śmieszy cię to, że bawię się lalkami?
  • Nie wcale, jak miałam 6 lat robiłam to codziennie.
  • Rozmawiałem z Daniellą. To córka mojej siostry. - uśmiechnął się na wspomnienie o dziecku. - teraz jest tu w Madrycie, ale za tydzień będzie już w Sewilli. - opowiedział mi jak zaczęła się jego przygoda z piłką, po kilku godzinach pożegnaliśmy się na parkingu i pojechaliśmy w swoje strony.


Sukienka Sophie (bankiet)



spotkanie z Sergio

 
 
No cóż "pierwsze koty za płoty"
na początku Witam wszystkie Czytelniczki
mogę już teraz powiedzieć, że nie będzie to typowe opowiadanie,
czy o pięknej miłości? Nie wiem, ale wiem, że mam ochotę napisać "innego"
Do następnego:))

następny 19.12
 
 

25 komentarzy:

  1. przyznam że zbytnio mnie nie zadowolił ten rozdział:c ale czekam na następny! z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja powiem, że jestem ujęta :3
    to prawdopodobnie przez to, że uwielbiam czytać dzieła które wychodzą spod Twojej ręki c: podoba mi się ich lekkość i to, że nie owijasz w bawełnę o: ja niestety mam problem w całkowitym przekazaniu informacji w moich rozdziałach :c zazwyczaj zaczynam pisać o maśle, a kończę na polskich autostradach o: ale cóż... takie życie :c
    ogólnie fajne jest to, że przekazujesz wszystko co chcesz ~ bez zanudzania `czytacza` c:
    a co do innowacyjności tego opowiadania; to już się cieszę że masz tego typu zamiary :3

    oczywiście już tylko dla zasady napisze, że rozdział bardzo mi się podobał :3
    ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh ... Tutaj Celia pisze , że "uwielbiam czytać dzieła które wychodzą spod Twojej ręki c: podoba mi się ich lekkość i to, że nie owijasz w bawełnę" nie spotkałam się nigdy to Ci nie powiem , ale zapowiada się świetnie :D mam nadzieję , że będziesz pisać jeszcze długo i przekonam się , że to prawda :D
    Informuj mnie oczywiście o wszystkim co się dzieje na blogu :D Pozdrawiam i miłego pisania życzę :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekkie opowiadanie, i to mi się podoba. :)
    Zaskakujące tylko, że Spohie i Iker są sąsiadami, pewnie wcześniej tylko się mijali... :)
    Co jeszcze mogę napisać?
    Że jestem bardzo szczęśliwa, że nowy rozdział pojawi się w dzień moich urodzin! Jupiaa! :)
    Zapraszam ciebie na nowy blog: gdybys-byl.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekki i przyjemnie się czyta, oraz uwielbiam Ikera Casillasa co już napisałam. Tylko zauważyłam błąd ortograficzny w wyrazie "pokaże". Poza tym super :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na Uzależnioną od Tytonia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. łoooojej od czego ja mam zacząć?! ^^
    To może tak :Danielle :D jeeejku jak ja ją kocham ^^
    http://www.google.pl/imgres?q=sergio+i+daniella&num=10&hl=pl&tbo=d&biw=1280&bih=878&tbm=isch&tbnid=jGxnUgy08lcU3M:&imgrefurl=http://icristianoronaldo.tumblr.com/post/26340774093/sergio-ramos-and-daniella&docid=vL2Av5qZLiSJvM&imgurl=http://24.media.tumblr.com/tumblr_m6j6pc6tfD1qlodtio1_500.jpg&w=438&h=640&ei=zJzHULLIHNCThgfz_oGABA&zoom=1&iact=rc&dur=1&sig=109906146443433557551&page=1&tbnh=134&tbnw=93&start=0&ndsp=17&ved=1t:429,r:2,s:0,i:89&tx=453&ty=216

    Od razu mi się przypomina finał Euro i cała dzieciarnia :D ale on z nią taaaak słodko wygląda ^^
    Na początku jak rozmowa się zaczęła od "Cześć słonko...dobrze...już wstałaś?....to świetnie....a wyspałaś się?....uhm.." to ja taki szok i myśle "Ma jakąś laskę i zarywa do Sophie? O.o" Ale naszczęście fałszywy alarm :D
    zestawy są świetne ^^
    Hahaha albo akcja z przyjaciółmi "Ej Iker, jesteście głodni?" a tu bum wbija najprawdziwszy Iker Casillas Fernandez :D haha :D
    niesamowicie się zaczyna (; A po za Ikerem będzie ktoś jeszcze wplątany w opowiadanie z Galacticos (;?
    No brak mi słów, ja chcę kolejny <3333333

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się zaczyna. ; DD
    Fajnie, że jest jakiś szczegół z prawdziwego życia Sergio Ramosa - Daniella.
    Gdzieś kiedyś czytałam wypowiedź Sergio, w której mówił, że bawi się lalkami z Daniellą. U Ciebie też tak jest i bardzo mi się to podoba. ; pp
    Jest świetnie. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dolaczam sie do Edzi i jej dluuuugiego stwierdzenia,opisu,oceny!!!! :)) zaniemowilam po prostu i po prostu cudowny,wsanialy,najfajniejszy itd.poczatek. Bede czytac kaazdy rozdzial!! ;)) czekam z nieciieeeeeerplioscia na nastepny!!!!!!! ♥ zakochalan sie w prologu i poczatku i
    ogolnie temat mnie zainteresowal,fajnie,ze piszesz o
    pilkarzach i takie romantyczne
    spotkanie! supeer!! :] zestawy sliczne *o* no nic dodac, nic ujac ;)) baardzo mi sie
    spodobalo,czytac bede z pewnoscia!!!
    Czekam juz na 19-go :)) buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dolaczam sie do Edzi i jej dluuuugiego stwierdzenia,opisu,oceny!!!! :)) zaniemowilam po prostu i po prostu cudowny,wsanialy,najfajniejszy itd.poczatek. Bede czytac kaazdy rozdzial!! ;)) czekam z nieciieeeeeerplioscia na nastepny!!!!!!! ♥ zakochalan sie w prologu i poczatku i
    ogolnie temat mnie zainteresowal,fajnie,ze piszesz o
    pilkarzach i takie romantyczne
    spotkanie! supeer!! :] zestawy sliczne *o* no nic dodac, nic ujac ;)) baardzo mi sie
    spodobalo,czytac bede z pewnoscia!!!
    Czekam juz na 19-go :)) buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również dołączam się do @Edzi i dodam jeszcze, że bardzo by mi się podobało, gdybym, tak mimochodem, Iker również był coraz bliższy Sophie. Nie lubię Sary, może to dlatego :)
    A ten rozdział straaasznie mi się podoba. Podoba mi się mała Daniella i to, że Sergio jest tu taki opiekuńczy. I trochę przeraziło mnie to, co napisałaś pod rozdziałem. A to z dwóch powodów:
    1. "Czy o pięknej miłości? Nie wiem.." <- na początki wielki WTF?, że niby jak to nie ma być o miłości. Jest Sophie, jest Sergio. O ile się nie mylę do powinno się równać romans. Na serio, aż boję się, co wymyśliłaś.
    2. "Nie będzie to typowe opowiadanie." <- zależy jakie opowiadanie nazywamy typowym. Ale jeśli będzie niestandardowe to bardzo dobrze. Coś "innego", jak to napisałaś. Jestem ciekawa efektów :)

    Pozdrawiam. Nowość u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. gdyby ten prezent był biszkoptowy i miał cztery łapki oraz robił "hał hał" to ja bym płakała ze szczęścia, że spełniło się moje największe marzenie, ale cóż, nie zawsze marzenia się spełniają...

    ooooo mogę być matką chrzestną, nie ma sprawy :D
    ohooo widzę, że masz wenę skoro jesteś przy końcówce 2 rozdziału :D BARDZO DOBRZE, BARDZO ^^
    a co do meczu to myślałam, że zle widzę, że było 2:1 i to dla Celty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha widzę, że mam duże poparcie ze strony twoich czytelników ;D ahh ta sława!~hahahaaha xDDD

      Usuń
  12. pozwolę sobie zaprosić na nowość która wyszła spod mojego `pióra` :3

    NORMALITY

    dziękuję za poświęcenie chwilki i zapoznanie się z treścią tej wiadomości :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam już tutaj a teraz zostawiam link do Kuby. Pojawił się ósmy rozdział :)
    http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. matko,ale świetnie się czyta:)kocham TO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. miło się czyta ;)

    zapraszam do siebie ; > http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowy rozdział na www.gunner-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. piszesz opowiadanie w zeszycie ;>? o nawet ostatnio myślałam o tym :D Czy siadasz do kompa i piszesz i co robisz jak najdzie Cię wena a nie dostępu do bloggera ;]
    Czy jestem gotowa na środę? Hmmm 19.12.2012, 354 dzień roku, słońce wstanie o 7.03 a zajdzie o 15.38 :D Sądzę, że to oznacza tylko jedno...drugi rozdział i urodziny Karima :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Czyli co do Pana Benzemy, jednogłośnie się zgadzamy :D Też nie umiem się z nim rozstać :D haha, ale to Twoja wina, bo gdybyś nie pisała tak dobrych opowiadań, nie byłoby problemu! :D
    Hohoho, 2 rozdział,a ta planuje kolejne opowiadanie o Cr7 :D Nie nadążam ;D Hmmm a może by tak wpleść Marcelo może? Napewno byłoby śmiesznie ;]

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie będzie to typowe opowiadanie? W takim razie już nie mogę się doczekać =)

    RachaelHale

    OdpowiedzUsuń
  20. Haaaaaaj Ewel <33
    Składał życzenia po angielsku?O.o jak mogłam tego nie widzieć?!?!?!???!! ;O poproszę o link!:D
    napisałaś mi ostatnio "i pisz co z Madritistas w op op opowiadaniu:D"i nie bardzo kontaktuje i nie wiem o co chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  21. hahahaha to się usmiałam! :D Widać, że najchętniej powiedziałby to po hiszpańsku, ale cóż :D hahaha nie no naprawdę :D! ^^
    hahahahah mr. Perfect! ;D hahahahah no nie mogę xD Mój brzuch :D
    hmmmm zły charakter... to też ma być piłkarz ;>?
    to do op op op opowiadania bym może wplotła Marcelo, może Ozila? ;]
    Jutro mr. Benz ma urodziny i jutro czytamy dwójeczkę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=nP7UDrxvw-E
      hahahahaha widziałaś to? hahahahahahaha umieram ze śmiechu! xD

      Usuń
  22. Nominacja do Liebster Award!
    Informacje na mojej stronie. ; )

    OdpowiedzUsuń
  23. czekam na 2rozdział!!! :D super! ;]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.